Parasol nad Rydzykiem i nad Polską

 

Furorę w sieci zrobiło zdjęcie, na którym widać dyrektora Radia Maryja ochranianego potężnym parasolem. Szczególne wzburzenie wywołał fakt, że parasol trzymał – jak się wszystkim zdawało – żołnierz. Fakty były nieco inne, o czym tak oto napisałem na Facebooku:

Okazały parasol nad  znanym redemptorystą trzyma nie żołnierz WP - jak początkowo sądzono - lecz reprezentant toruńskiej jednostki strzeleckiej "Strzelec".  Nie moje małpy i nie mój cyrk, ale dziwię się trochę, że  głowy szefa Radia Maryja nie osłaniał przed deszczem żaden z jego współbraci zakonnych czy też współpracowników od licznych przecież "dzieł".

Niemal w tym samym czasie zamieściłem też takie oto zestawienie:

Terytorium  Polski  stanowi niewiele  ponad 0,2% lądowej  powierzchni  kuli ziemskiej, zaś  ludność  naszego kraju to 0,48% mieszkańców  globu oraz 2,73 % światowej  populacji katolików.  I co z tego? Nic szczególnego...

Liczyłem na jakąś dyskusję, ale nie było zainteresowanych. A na co dzień  pełno jest przecież takich, którzy wygłaszają frazesy o rzekomej polskiej potędze i o tym, że jesteśmy narodem wybranym, cieszącym się szczególnymi względami Matki Boskiej. Jednak w świetle liczb nie wygląda to tak imponująco.

 

Na marginesie rocznic

 

Tegoroczne obchody czterdziestej rocznicy porozumień sierpniowych po raz kolejny ukazały dobitnie olbrzymie podziały w naszym społeczeństwie. Kto wie, czy nie większe niż wówczas, gdy podpisywano owe historyczne porozumienia. Przed stoczniową bramą stanęły dwie sceny. Na jednej z nich przemawiali rano m.in. Lech Wałęsa, Tomasz Grodzki, Władysław Frasyniuk i Aleksandra Dulkiewicz, Na  drugiej zaś kilka godzin później wystąpili: Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki i Piotr Duda. Na pierwszej uroczystości  był Bogdan Lis, na drugiej Andrzej Gwiazda. I tak dalej, i tak dalej. Oto co zostało z dawnej Solidarności…

Aleksandra Dulkiewicz, choć sama urodziła się zaledwie rok przed tamtym Sierpniem, zna  historię i ubolewa nad tym, co stało się z  tymi, którzy kiedyś wspólnie występowali przeciwko komunistom. I trudno nie przyznać jej racji, gdy stwierdza: „W Gdańsku w sierpniu od kilkunastu już lat jak w soczewce ogniskuje się spór, który nas podzielił. Ich 10 mln, nasze 10 mln. Co się z nami stało? Oni i my. Od lat świętujemy podzieleni”.

Również uroczystości upamiętniające rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej na Westerplatte stały się powodem do wzajemnych pretensji. Rząd PiS odsunął od ich organizacji władze Gdańska, mimo iż przez ostatnie 20 lat to właśnie samorządowcy i harcerze byli ich organizatorami. Minister Błaszczak nie zdobył się nawet na kurtuazyjne przywitanie Aleksandry Dulkiewicz, która przybyła na poranną uroczystość, choć nie pozwolono jej na zabranie głosu. Nie omieszkał za to wspomnieć, że to miejsce przez lata było zaniedbane. Sama prezydent Gdańska skomentowała konflikt wokół Westerplatte na łamach „Gazety Wyborczej”, mówiąc m.in.: „To dobrze, że państwo swoim autorytetem chce oddać hołd bohaterom. Trudna do zaakceptowania jest metoda, jaką przeprowadzono tę operację. Bez dialogu, na siłę, w trybie rozkazującym”.

Właśnie! Wygląda na to, że obecny rząd, a szczególnie premier i paru ministrów, lubuje się wyłącznie we własnych monologach, zapominając przy tym o jakimkolwiek dialogu.

P.S. Doceniam, że prezydent Duda w swoim wystąpieniu nie zapomniał wspomnieć o takich bohaterach sierpnia, jak Wałęsa i Borusewicz. Jednak jedna jaskółka wiosny nie czyni.

Etna

 Filmowe migawki ze zwiedzania Etny:

https://youtu.be/fe4BR5V5nps 

oraz kilka fotek:









 

Mierzeja Wiślana

 

Po raz drugi w tym roku wybrałem się rowerem na Mierzeję Wiślaną. Tym razem jednak tylko na jednodniową wycieczkę, która trwała w sumie dziewięć i pół godziny, z czego 7 godzin i 38 minut przypadło na jazdę rowerem. Wraz z Darkiem i jego żoną Ewą  pojechaliśmy z Gdańska do Krynicy Morskiej. W Stegnie dołączyli do nas na krótko Mariusz z żoną Anną oraz ich znajomi.

Dzień był dość upalny, toteż rychło zabrakło mi picia (zabrałem ze sobą litrową manierkę  napoju). W Krynicy Morskiej zamówiłem więc podwójną porcję lodów oraz dokupiłem pół litra wody. To też okazało się za mało. Na przystani promowej w Mikoszewie kupiłem zatem jeszcze butelkę Fanty  i jakoś dojechałem do domu, pokonując dystans 144.95 km. Tak się złożyło, że to mój rekord życiowy, dlatego poświęcam tej zwykłej w sumie wycieczce tyle miejsca. Kondycyjnie zniosłem tę przejażdżkę dobrze, ale moje cztery litery jeszcze długo będą ją odczuwać 😊

Dla zainteresowanych: przeprawa promowa Świbno – Mikoszewo funkcjonuje w sezonie non stop, a koszt przewozu roweru wynosi 5 zł. W Jantarze, Stegnie, Kątach Rybackich i Krynicy Morskiej tłumy turystów i mnóstwo samochodów. Lepiej jest więc jechać biegnącą przez las drogą rowerową R10. Do szosy zbacza ona jedynie w rejonie budowanego kanału dzielącego mierzeję.



Na pakistańskich drogach i bezdrożach

  Piątek, 11.10.24 Wyruszam dzisiaj   w kolejną podróż, dość ważną, bo Pakistan jest nie tylko ciekawym (a przy tym mało znanym) pod wzg...

Posty