Kuba Wojewódzki |
Czytam
aktualnie ”Nieautoryzowaną autobiografię” Kuby Wojewódzkiego. Nie, nie kupiłem tej książki –
otrzymałem ją w prezencie pod choinkę. Przyznaję, że czyta się ten wytwór pióra
czołowego błazna Polski – jak bywa on określany w niektórych mediach – lekko i
przyjemnie. Jednakże już po pierwszych stronach widzę, że autor niespecjalnie
przywiązuje się do swoich poglądów. Owszem, wygłasza je chętnie i często, ale
są one czasami sprzeczne ze sobą. Spójrzmy na dwa znamienne przykłady.
Na
stronie dziewiątej (cała książka liczy 488 stronic) Kuba Wojewódzki dzieli się
takim oto spostrzeżeniem: Kariera autora talk-show jest jak kariera prostytutki. Najpierw robisz to dla przyjemności, potem dla
przyjemności innych, a w końcu dla kasy. Zaś trzy strony dalej
w kontekście rozważań o motywacji do pisania oznajmia, że cyt.: (..)
sławy i hajsu mam już po korek.
W
takim razie ja się pytam, po co szanowny autor nadal prowadzi swój program? Jak
sam przyznał – kasę i sławę już posiada. Może obawia się, że zostanie zapomniany?
Jeżeli tak, to słusznie, bo stanie się to na pewno. I to w stosunkowo krótkim czasie
po jego zniknięciu z mediów.
Przyznam,
że Wojewódzkiemu nie można odmówić elokwencji i łatwości nawiązywania kontaktów.
Lista artystów, polityków i celebrytów, których miał okazję poznać, jest bowiem
naprawdę imponująca. On sam zresztą co rusz chwali się rozmowami z tuzami polskiej kultury, obficie cytując wybrane fragmenty (a przeczytałem dopiero 47 stron książki).