Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gdańsk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gdańsk. Pokaż wszystkie posty

Maciej Kosycarz - wspomnienie

Maciej Kosycarz
„Maciej Kosycarz nie żyje” – to pierwsza wiadomość, z którą zapoznałem się dzisiaj na Facebooku. Bardzo smutna wiadomość. Nie zamieniłem z nim zbyt wielu słów. Jednak podobnie jak większość mieszkańców Gdańska, znałem go i lubiłem. Na przestrzeni lat wielokrotnie brałem udział w rozmaitych wydarzeniach, które on pieczołowicie dokumentował. Był obecny praktycznie wszędzie. Czasami zdarzało mi się zrobić mu zdjęcie przy pracy. Niektóre z nich przesłałem na jego adres, gdy ponad dwa lata  temu rozeszła się wiadomość  o ciężkiej chorobie, która go dotknęła. Teraz wiem, że te zdjęcia i podziękowania od niego, już na zawsze pozostaną jedynymi śladami naszej znajomości, przynajmniej  tej w  ziemskim wymiarze…








Pętelki po Oliwie

Kuźnia wodna
Dzisiaj proponuję kilka fotek z rowerowego objazdu po Oliwie. Trasa krótka, bo zaledwie dwudziestokilometrowa, ale jesienny krajobraz naprawdę uroczy.
Dwór Oliwski
Staw Młyński, w tle kościół p.w. Matki Bożej Królowej Polski

Staw Młyński w Parku Ojców

Staw Młyński, w tle Olivia Biznes Center
Fragment dzisiejszej trasy

Kuźnia wodna z nowym dachem



Różaniec za grzech aborcji


Breakdance
Lubię od czasu do czasu przejechać się na gdańskie Główne Miasto, czy jak kto woli Stare Miasto bądź Starówkę. Jak zwał tak zwał, wiadomo o co chodzi. Atmosfera Długiej, Długiego Targu i przyległych ulic jest niepowtarzalna, zwłaszcza w sezonie turystycznym, czyli właśnie teraz, latem.

Dzisiaj jechałem z zamiarem obejrzenia choć fragmentów  23 edycji FETY (Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Plenerowych i Ulicznych).  Trwa on już od czwartku, a ja nie widziałem jeszcze żadnego przedstawienia.  Zanim jednak wysiadłem z tramwaju na przystanku przy Bramie Wyżynnej, moją uwagę zwróciła mała grupka osób stojących z transparentami na schodach budynku Rady Miasta (dawny klub „Żak:”). Na jednym z nich była informacja, że trwa właśnie różaniec przebłagalny za grzech aborcji. „Ciekawa inicjatywa” – pomyślałem sobie i po wyjściu z tramwaju skierowałem swoje kroki na Targ Węglowy. Podobnie jak większość wysiadających pasażerów. Niektórzy z nich kierowali się także do pobliskiej galerii handlowej „Forum”. Nikt natomiast nie szedł  pomodlić się w wymienionej wyżej intencji.

O czym to świadczy? Nie chcę wysnuwać jakichś pochopnych wniosków, ale wydaje mi się, że brak frekwencji na owym różańcu spowodowany był także tym, iż większość społeczeństwa uważa, że właściwym miejscem do modlitw są świątynie. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, że takie atrakcje jak uliczny breakdance, facet z wężem czy połykacz ognia przyciągają tłumy gapiów, a na różańcu trudno doliczyć się nawet dziesięciu osób? Wszak jesteśmy ponoć w ponad dziewięćdziesięciu procentach katolikami…

A może – tu wsadzę kij w mrowisko – tylko nieliczni uważają aborcję za grzech? Albo inaczej – modlą się w tej intencji, ale w kościołach bądź w domach, zamiast demonstracyjnie wystawać przed urzędami? Tak się tylko zastanawiam…


Ołowianka

Kładka na Ołowiankę

Fragment spektaklu "Moje miejsce, nasze miejsce"


Marcin "EX" Styczyński - "Plucie ogniem"

Dodaj napis

Oryginalne "skrzypce"


Umrzeć za Gdańsk

Umrzeć za Gdańsk

Jestem świeżo po lekturze książki Tomasza Lisa „Umrzeć za Gdańsk". Jej treść stanowią rozmowy z dwunastoma osobami, które mniej lub bardziej związane były z Pawłem Adamowiczem. Lis rozmawiał z nimi w pierwszych tygodniach po tragedii podczas finału WOŚP na gdańskim Targu Węglowym. Wśród jego rozmówców, poza   żoną i bratem zamordowanego prezydenta, są postaci znane z życia politycznego i kulturalnego nie tylko w Gdańsku, jak np. Donald Tusk, Stefan Chwin, Bogdan Borusewicz, Lech Wałęsa, Aleksander Hall czy Paweł Huelle.
Nie jest moim zamiarem streszczanie tych rozmów. Chcę tylko podzielić się kilkoma uwagami. Sam pomysł upamiętnienia Pawła Adamowicza w ten sposób uważam za bardzo dobry. Brakuje mi jednak choć kilku rozmów z ludźmi znającymi wieloletniego prezydenta Gdańska, które nie byłyby członkami establishmentu. Przecież Adamowicz nie obracał się wyłącznie wśród elity politycznej i intelektualnej. Ba, jestem przekonany, że miał przyjaciół także wśród  tak zwanych zwykłych ludzi.
Nie jest tajemnicą, że Tomasz Lis nie lubi obecnej władzy. Jego prawo. Jednak drażnią nieco nachalne pytania kierowane do rozmówców z wyraźną sugestią  odpowiedzi postponującej ekipę PiS, a szczególnie media publiczne z TVP na czele.  Zapewne Lis ma jakieś porachunki z Jackiem Kurskim, ale po co te ciągłe ataki? W ten sposób zniża się do krytykowanych przez siebie metod działania telewizji publicznej, w tym do wymienianego kilkakrotnie  z nazwiska redaktora Sitka .
Autor książki próbował też kilkakrotnie wyciągnąć od rozmówców coś niekoniecznie miłego na  temat arcybiskupa Głódzia. Nie zawsze się to udawało, więc w rozmowie z Antonim Pawlakiem przywołał swoje wspomnienia, kiedy to wracając samolotem z Bagdadu, miał okazję napić się z obecnym metropolitą gdańskim. Wtedy Pawlak przyznał, że Adamowiczowi zdarzało się mieć kaca po powrocie z urodzin arcybiskupa, mimo iż na ogół miał mocną głowę.
O wiele dosadniej o arcybiskupie Głódziu wypowiadał się Stefan Chwin w kontekście homilii podczas pogrzebu Adamowicza. Tenże Chwin zacytował też pod słyszaną rozmowę dwóch „przeciętnych” obywateli:
- Budyń nożem dostał.
- No i bardzo dobrze! Teraz kolej na Ryżego.
Książka Lisa nie przyczyni się zapewne do zmniejszenia poziomu nienawiści, ale na pewno warto ją przeczytać. Choćby po to, żeby zdobyć się na jakąś refleksję…

Umrzeć za Gdańsk - rozmówcy

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty