Ręczne wystawianie faktury |
Rzadko jeżdżę w ostatnich latach pociągami, ale jak widzę, nasze koleje, mimo podziału na liczne spółki, nadal tkwią w dwudziestym wieku. Przekonałem się o tym dobitnie, kupując w Gdańsku Wrzeszczu bilety do Nowego Targu. Komputery w kasach co prawda są, ale kasjerki ciągle wypisują faktury ręcznie. Sposób zapłaty też jest tradycyjny, czyli gotówką, mimo iż w programie kasowym zauważyłem takie opcje jak przelew czy płatność kartą. No i drobiazgiem przy tym jest już fakt, że funkcjonują osobne okienka do zakupu biletów z rezerwacją miejsc i bez rezerwacji. O tuszy kasjerek nie wypowiadam się, bo to ich prywatna sprawa, ale system nagłośnienia przy szczelnie zabudowanych - nie licząc małej szparki na bilety i pieniądze – okienkach można byłoby chyba zmodernizować bez większych inwestycji. I jeszcze jedna mała uwaga odnośnie natrętnie żebrzących dzieci rumuńskich. Czy kręcący się po peronach funkcjonariusze SOK i policji nie są w stanie skutecznie wyeliminować tego zjawiska?
Czas na puentę. Przed wojną, kiedy koleje słynęły z rzetelności i punktualności, funkcjonowało takie powiedzenie: „Kto ma w głowie olej, ten idzie na kolej”. Po latach zostało ono, nie bez podstaw zresztą, brutalnie strawestowane na: „Kto ma w głowie olej, ten p……i kolej”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz