Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Andrzej Dziedzina-Wiwer. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Andrzej Dziedzina-Wiwer. Pokaż wszystkie posty

Handlarze, Homole i Romowie

Kamienne Księgi

Pisałem już podczas któregoś z poprzednich pobytów w sanatorium, że na kuracjuszy czekają nie tylko zabiegi, ale też liczne oferty handlowe. Kiedyś odbywało się to pod płaszczykiem pokazów artykułów prozdrowotnych, np. kołder z wełny merynosów czy różnego rodzaju garnków. W ostatnich latach coś się jednak zmieniło, Przynajmniej tak wynika z moich obserwacji. Zamiast prezenterów z wykładami o „cudownych” właściwościach reklamowanych przez nich wyrobów, w sanatoriach spotkać możemy zwykłych handlarzy. I tak na przykład w „Dzwonkówce” w pierwszym dniu turnusu hol przed stołówką zastawiony był stojakami z różnorodną odzieżą. Wczoraj oferowano z kolei artykuły dekoracyjne z palisandru, biżuterię indyjską z kamieni ozdobnych, wachlarze, olejki eteryczne i kadzidełka oraz galanterię skórzaną. Wszystko to po hasłem „Świat Orientu Świat Piękna”. Może to i było piękne, ale w gruncie rzeczy do niczego niepotrzebne. Tu mówię tylko za siebie, bo przecież wiele innych osób może skusić się na zakup figurek gwarantujących - według sprzedawcy - powodzenie finansowe i miłość. Natomiast dzisiaj od rana hol zapełniony był stoiskami z kapciami, skarpetami, drewnianymi drapaczkami i deskami do krojenia.
Po obiedzie pojechaliśmy do wąwozu Homole, który usytuowany jest w Małych Pieninach na terenie wsi Jaworki. Jego długość to zaledwie 800 metrów. Na stromych ścianach jaru głębokiego na około 120 metrów widać kolorowe wapienne  skały. Dnem kanionu płynie potok Kamionka. Obok niego biegnie ścieżka (zielony szlak). W pewnym miejscu dolina się rozszerza i wtedy otwiera się widok na Wysoką (najwyższy szczyt Pienin). Przed ponad siedmioma laty byłem tutaj w porze jesiennej. Wówczas szło się bardzo łatwo. Teraz jednak trzeba było uważać na oblodzonych ścieżkach i metalowych schodach.
Naszą niewielką (17 osób) grupę oprowadzał wspominany już przeze mnie Andrzej Dziedzina-Wiwer. Już na wstępie zwrócił naszą uwagę na zdjęcie z opisem dawnego wyglądu wejścia do wąwozu. Homole w 1937 roku wyglądały nieco inaczej niż teraz. Na owym zdjęciu widoczni są również dawni mieszkańcy tych ziem, czyli Rusini. Samo zdjęcie jest reprodukcją przedwojennej fotografii. W swoich zbiorach ma ją właśnie Andrzej Dziedzina-Wiwer.
Po wyjściu z wąwozu i minięciu specyficznie ułożonych skał znanych jako Kamienne Księgi przeszliśmy obok szałasu Bukowinki, minęliśmy stok narciarski i zeszliśmy do centrum Jaworek. Długość spaceru to zaledwie trzy kilometry, ale  wrażeń i widoków na tym krótkim odcinku jest bardzo dużo. Ze wspomnianych Bukowinek widać między innymi Wysoką,  Przechybę, Lubań w Gorcach i pasmo Radziejowej. Nieco bliżej zaś Jarmutę i Bryjarkę.
Kiedyś już o tym pisałem, ale jeszcze raz wspomnę, że w Jaworkach ma dom znany skrzypek Nigel Kennedy.
W drodze powrotnej zajrzeliśmy na chwilę do Cerkwi Opieki Matki Bożej (dawnej łemkowskiej cerkwi grekokatolickiej) w Szlachtowej. Obecnie jest tu kościół parafialny wyznania rzymskokatolickiego.
Już w Szczawnicy Andrzej Dziedzina-Wiwer pokazał nam  pewien budynek, obok którego przejeżdżaliśmy.
- Wiecie, co to jest? - zapytał retorycznie, po czym kontynuował. – Ten dom wybudowano dla Romów. Dziwicie się, że to wywołuje niesnaski? A czy wam ktoś dał za darmo mieszkanie? Za wodę płacicie, prawda? A oni nie płacą… Po chwili dodał:
- Kiedy już ten dom został zbudowany, do urzędu miasta przyszła Romka i zapytała „Panie burmistrz, a kto to będzie sprzątał?
To już druga od wczoraj niezbyt pochlebna wypowiedź o Romach, jaka wpadła mi w uszy. Widać w tych stronach problem ten jest w jakiś sposób nabrzmiały i  w ten sposób znajduje ujście.



Homole


Dom N. Kennedy'ego




Wysoka



Podobne do żółwia?











Ołtarz w Szlachtowej

Cerkiew w Szlachtowej


Okiem kuracjusza I


Palenica z okna "Dzwonkówki"

Wczoraj wieczorem otrzymaliśmy plan zabiegów. W ciągu całego turnusu będzie ich 54. Mowa oczywiście o tych finansowanych przez NFZ. Jeśli ktoś chciałby  skorzystać z większej ilości zabiegów, to nic nie stoi na przeszkodzie, pod warunkiem pokrycia ich kosztu. Mnie wystarczą w zupełności te gwarantowane, czyli:

- okłady borowinowe na kręgosłup i bark (2 x 9 = 18),

- terapuls  (7),

- gimnastyka zbiorowa (7),

- kąpiel solankowa (7),

- hydro jet (7),

- jonoforeza (8).

Dzisiaj miałem tylko dwa zabiegi: kąpiel solankową i okłady borowinowe. W inne dni będę miał po 3 - 4 zabiegi. Wszystkie przed południem, a zatem będzie czas na poobiednie wycieczki. A propos wycieczek, to zapisałem się dzisiaj  na kilka  wyjazdów organizowanych przez Pienińskie Centrum Turystyki. Pojadę między innymi na baseny siarkowe w Szaflarach i Vrbow, odwiedzę Zakopane, Stary Sącz, sanktuarium w Ludźmierzu, zamek w Niedzicy i Czerwony Klasztor na Słowacji. Wezmę też udział w paru innych imprezach, o których zapewne później napiszę.

Posiłki spożywane są przy sześcioosobowych stolikach. Nasz ma numer siedem i siedzi przy nim jeszcze jedno małżeństwo oraz dwie panie. Dzisiejsze śniadanie składało się z płatków owsianych na mleku, porcji szynki, jajka na miękko, kawałka bryndzy, pomidora, powideł śliwkowych, no i oczywiście pieczywa.

Pogoda idealna: słońce i niewielki mróz. W sam raz na opalanie twarzy na balkonie.

Po obiedzie zwiedzanie uzdrowiska z przewodnikiem. Andrzej Dziedzina-Wiwer, bo o nim mowa, podobnie jak przed siedmioma laty ze swadą opowiadał o okolicznych pasmach górskich (Pieniny i Beskid Sądecki) i o historii uzdrowiska w Szczawnicy. Była więc okazja przypomnieć sobie o dwóch Józefach, którzy odcisnęli piętno na tym miejscu. Myślę tu o Dietlu i Szalayu. Po zmiennych kolejach losu uzdrowisko jest obecnie własnością spółki Uzdrowisko Szczawnica S.A., której głównym udziałowcem są spadkobiercy hrabiego Adama Stadnickiego, niegdysiejszego właściciela.

Wracając do naszego przewodnika, to mogę tylko potwierdzić to co pisałem o nim w 2012 roku. Andrzej Dziedzina-Wiwer, góral ze Szczawnicy to człowiek orkiestra: poeta, regionalista, ratownik GOPR, gawędziarz, przewodnik górski. Mimo zaawansowanego wieku nadal jest w dobrej formie. Zakładam, że podczas tego turnusu jeszcze nie raz będzie nam dane go spotkać.

Wschód słońca zza "Nauczyciela"

Menu w "Dzwonkówce

Szczawnica, choć schody podobne jak w Sacre coeur :)

Zdrój Magdalena

Szczawnica - pijalnia wód mineralnych

Kaplica od lat zamknięta na wszystkie spusty

Andrzej Dziedzina-Wiwer

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty