Okiem kuracjusza I


Palenica z okna "Dzwonkówki"

Wczoraj wieczorem otrzymaliśmy plan zabiegów. W ciągu całego turnusu będzie ich 54. Mowa oczywiście o tych finansowanych przez NFZ. Jeśli ktoś chciałby  skorzystać z większej ilości zabiegów, to nic nie stoi na przeszkodzie, pod warunkiem pokrycia ich kosztu. Mnie wystarczą w zupełności te gwarantowane, czyli:

- okłady borowinowe na kręgosłup i bark (2 x 9 = 18),

- terapuls  (7),

- gimnastyka zbiorowa (7),

- kąpiel solankowa (7),

- hydro jet (7),

- jonoforeza (8).

Dzisiaj miałem tylko dwa zabiegi: kąpiel solankową i okłady borowinowe. W inne dni będę miał po 3 - 4 zabiegi. Wszystkie przed południem, a zatem będzie czas na poobiednie wycieczki. A propos wycieczek, to zapisałem się dzisiaj  na kilka  wyjazdów organizowanych przez Pienińskie Centrum Turystyki. Pojadę między innymi na baseny siarkowe w Szaflarach i Vrbow, odwiedzę Zakopane, Stary Sącz, sanktuarium w Ludźmierzu, zamek w Niedzicy i Czerwony Klasztor na Słowacji. Wezmę też udział w paru innych imprezach, o których zapewne później napiszę.

Posiłki spożywane są przy sześcioosobowych stolikach. Nasz ma numer siedem i siedzi przy nim jeszcze jedno małżeństwo oraz dwie panie. Dzisiejsze śniadanie składało się z płatków owsianych na mleku, porcji szynki, jajka na miękko, kawałka bryndzy, pomidora, powideł śliwkowych, no i oczywiście pieczywa.

Pogoda idealna: słońce i niewielki mróz. W sam raz na opalanie twarzy na balkonie.

Po obiedzie zwiedzanie uzdrowiska z przewodnikiem. Andrzej Dziedzina-Wiwer, bo o nim mowa, podobnie jak przed siedmioma laty ze swadą opowiadał o okolicznych pasmach górskich (Pieniny i Beskid Sądecki) i o historii uzdrowiska w Szczawnicy. Była więc okazja przypomnieć sobie o dwóch Józefach, którzy odcisnęli piętno na tym miejscu. Myślę tu o Dietlu i Szalayu. Po zmiennych kolejach losu uzdrowisko jest obecnie własnością spółki Uzdrowisko Szczawnica S.A., której głównym udziałowcem są spadkobiercy hrabiego Adama Stadnickiego, niegdysiejszego właściciela.

Wracając do naszego przewodnika, to mogę tylko potwierdzić to co pisałem o nim w 2012 roku. Andrzej Dziedzina-Wiwer, góral ze Szczawnicy to człowiek orkiestra: poeta, regionalista, ratownik GOPR, gawędziarz, przewodnik górski. Mimo zaawansowanego wieku nadal jest w dobrej formie. Zakładam, że podczas tego turnusu jeszcze nie raz będzie nam dane go spotkać.

Wschód słońca zza "Nauczyciela"

Menu w "Dzwonkówce

Szczawnica, choć schody podobne jak w Sacre coeur :)

Zdrój Magdalena

Szczawnica - pijalnia wód mineralnych

Kaplica od lat zamknięta na wszystkie spusty

Andrzej Dziedzina-Wiwer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty