Myślę, że łatwo wyobrazić sobie, co czuje
człowiek gdy po powrocie z pracy, zakupów czy skądkolwiek, sięga do kieszeni po
klucze od mieszkania i natrafia ręką na pustą podszewkę. Spotkało mnie to dzisiaj i
zapewniam, że nie jest to miłe uczucie. Przez chwilę stałem pod drzwiami i ponownie przeczesywałem wszystkie kieszenie,
choć miałem świadomość, że jest to
działanie daremne i pozorne. Klucze zawsze noszę bowiem w tej samej kieszeni
spodni. Skoro zaś tam ich nie było, to nie było ich wcale.
Wykonałem szybki proces myślowy i
przypomniałem sobie przebieg czynności wykonywanych w ciągu ostatnich
trzydziestu minut, czyli zamknięcie mieszkania, wejście i wyjście do piwnicy, wyrzucenie
śmieci do pojemnika, przejazd do Galerii Bałtyckiej, wizytę w bankowym wpłatomacie,
zakupy w Carrefourze i powrót. Gdzie mogłem posiać klucze? Wniosek był tylko jeden:
wypadły przy sklepowej kasie podczas wyciągania z kieszeni siatki.
Szybko wróciłem do Carrefoura. Moje przypuszczenia
okazały się prawdziwe. W punkcie obsługi klienta czekał już na mnie pęk kluczy od
mieszkania, piwnicy i paru innych zamków i kłódek. Poczułem ulgę, ale też wdzięczność
dla nieznanej mi osoby, która znalazła owe klucze i przekazała je obsłudze sklepu.
Dziękuję zatem gorąco jej i wszystkim tym, którzy bezinteresownie pomagają innym.
Przy okazji Wielkiego Piątku składam wszystkim
Czytelnikom mojego bloga najlepsze życzenia zdrowych, radosnych i spokojnych Świąt
Wielkanocnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz