InPost - pusta skrytka może wku... klienta |
Dzisiaj zdań kilka o InPost i Alior Bank. Co mają ze sobą wspólnego te instytucje? Przede wszystkim świadczą usługi. I o tym właśnie piszę...
Wielokrotnie korzystałem już z paczkomatów Inpostu i dotychczas nie miałem żadnych zastrzeżeń do tej formy przekazywania przesyłek. Aż do tej pory! Trzy dni temu otrzymałem wiadomość o czekającej na mnie paczce w paczkomacie przy al. Grunwaldzkiej 211 w Gdańsku. Byłem tam już po kilku minutach. Przyłożyłem kod kreskowy do czytnika, skrytka się otworzyła i... moim oczom ukazało się jej wnętrze. Puste! Wróciłem do domu, a tu już czekał na mnie mail z radosną wiadomością:
Gratulujemy! Udało Ci się odebrać paczkę w 10.41 s.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Paczucha wylądowała w dobrych rękach — Twoich. Zaopiekuj się nią. Będzie jej bardzo miło, jeśli wspomnisz o niej na Facebooku, Instagramie lub Twitterze i oznaczysz swój wpis hashtagiem #Paczucha.
Oczywiście natychmiast zgłosiłem telefonicznie reklamację. Konsultant ją przyjął, nadał jej numer i zapewnił, że będzie rozpatrzona. Ot, standard...
Tymczasem wczoraj otrzymałem telefon z gdańskiej firmy kurierskiej z zapytaniem, czy jestem zadowolony z usługi i czy paczka była cała. Zatkało mnie na moment.
- Żadnej paczki nie widziałem na oczy! - wykrzyknąłem. - Przecież dwa dni temu zgłosiłem w tej sprawie reklamację!
- Do nas jeszcze nie dotarła ta reklamacja, ale na magazynie jest jakaś zagubiona paczka. Czy to była przesyłka z Krakowa?
- Owszem. Ale jakim cudem leży ona w magazynie zamiast w paczkomacie?
InPost - to nie był dubel! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz