Żubr pod "Rosomakiem" |
Nocna podróż pociągiem Intercity "Pogoria" z
Gdańska do Pszczyny byłaby nawet przyjemna, gdyby nie jeden drobiazg. Po
wejściu do wagonu z kuszetkami zaskoczyła mnie wysoka temperatura w przedziale.
Niestety, po kilku godzinach zrobiło się na tyle zimno, że spanie było wręcz
niemożliwe. Najciekawsza była reakcja konduktora na zgłoszenie powyższego
faktu.
- Za temperaturę w przedziale odpowiada programator -
orzekł autorytatywnie i pokazał niewielkie pudełko nad drzwiami przedziału.
Hm, ciekaw jestem, kto odpowiada za programowanie
programatora.
W Pszczynie przesiedliśmy się do schludnego pociągu
Śląskich Kolei Regionalnych i po nieco ponad godzinnej jeździe dotarliśmy do
Ustronia. Jeszcze tylko kilka minut taksówką (18 zł) i już byliśmy w recepcji
sanatorium Rosomak. Sprawnie
załatwiliśmy formalności (opłata klimatyczna 3 zł za dobę, karta telewizyjna 4
zł za dobę) i otrzymaliśmy klucze do pokoju na drugim piętrze z widokiem na miasto i częściowo na Czantorię. Potem
odwiedziliśmy pielęgniarkę, zjedliśmy obiad i zaliczyliśmy wstępną wizytę
lekarską.
Po południu odbyliśmy pierwsze spacery po okolicy. Do
centrum Ustronia schodzi się 20 minut (moim krokiem). Droga powrotna wiedzie
pod górę (nasze sanatorium jest najbardziej ze wszystkich oddalone od centrum),
więc wymaga nieco więcej czasu. Zwiedziliśmy dzisiaj między innymi Park Kuracyjny, promenadę nad Wisłą oraz odwiedziliśmy sąsiadującą z sanatorium
zagrodę z żubrami. Pogoda nie była zbyt sprzyjająca robieniu zdjęć (dużo
chmur), ale na szczęście nie padało.
Kolacja była już o 17.30. Potem czas wolny. Internet
dostępny tylko w okolicach recepcji. Na szczęście wziąłem ze sobą blueconnect i
mogę się nim posiłkować w pokoju.
Sanatorium "Rosomak" |
Posąg Chrystusa przed kościołme, św. Brata Alberta |
Wisła i widok na Czantorię |
Jedna z wielu rzeźb w Parku Kuracyjnym |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz