Im więcej czasu
upływa od katastrofy smoleńskiej, tym więcej pojawia się nowych teorii
dotyczących jej przyczyn. Niestety, są one coraz bardziej niewiarygodne, a
czasami wręcz fantastyczne. U pewnej części społeczeństwa istnieje jednak
zapotrzebowanie na sensacje w rodzaju tych serwowanych przez zespół Antoniego
Macierewicza. I nieważne jest, że upadają kolejne hipotezy, np. te dotyczące
sztucznej mgły. Zwolenników teorii o zamachu nie przekona nic i nikt. Krótko
mówiąc, wyznawcy spiskowej teorii dziejów istnieją nie od dziś i zapewne jeszcze
długo będziemy o nich słyszeć.
Ostatnio głośno
jest o profesorze Chrisie Cieszewskim, który usiłuje udowodnić, że obrosła już legendą
brzoza smoleńska została złamana przynajmniej pięć dni przed katastrofą. Nie
kwestionuję jego autorytetu jako specjalisty od modelowania matematycznego, ale
w żaden sposób nie przekonują mnie jego wywody. On sam nie wyklucza zresztą
pomyłki w obliczeniach. Załóżmy jednak przez chwilę, że są one prawdziwe. Jaki
zatem rysuje się scenariusz?
Rosjanie na tydzień
przed przylotem Tu-154 złamali brzozę, żeby upozorować zderzenie jej z
samolotem, a w rzeczywistości go zestrzelili? Jeśli tak, to ich służby są
najgenialniejsze we wszechświecie. Ciekawi mnie tylko, jak przekonali naszych
pilotów do zejścia poniżej bezpiecznego pułapu…
Długo można byłoby
tak dywagować, ale po co bić pianę? Wystarczy spojrzeć na zdegustowaną minę
mojego kota w trakcie oglądania prezentacji Chrisa Cieszewskiego.
Kot iście podobny do mojej kotki Helenki:) Jej zdjęcie miałam w poście z grzybobraniem:).
OdpowiedzUsuńA ile lat ma Pani kotka? Mój kot jest już bowiem statecznym trzy i pół latkiem :)
OdpowiedzUsuńKot wyczuwa, że to brednie :D Swoją drogą ile można tego słuchać. Wybieram się na 11 listopada do Warszwy i boje się , że 10 na marszu mnie zamorduja :D
OdpowiedzUsuńMoja Helenka jest niemal 7 - letnią kotką:). Prawdziwa, poważna dama;).
OdpowiedzUsuń