No i stało się! Rada Miasta Gdańska zdecydowała
o odebraniu honorowego obywatelstwa księdzu Henrykowi Jankowskiemu, rozebraniu poświęconego mu pomnika i zmianie nazwy skweru
jego imienia. Radni PiS nie wzięli udziału w głosowaniu. Szybko zareagował natomiast Karol Guzikiewicz,
wiceszef stoczniowej Solidarności, który zapowiedział, że od tej pory radnym PO i Koalicji Obywatelskiej ze szczególnym
uwzględnieniem prezydent Aleksandry Dulkiewicz,
wstęp na uroczystości do bazyliki św. Brygidy będzie zabroniony.
Hm, czegoś tu nie rozumiem… O ile rada miasta jest
władna podejmować uchwały o nadawaniu bądź odbieraniu komuś obywatelstwa, o
tyle o wstępie do tego czy innego kościoła powinna decydować wyłącznie wewnętrzna
potrzeba danej osoby. Kościół, jako taki, w wyjątkowych przypadkach może kogoś
ekskomunikować, ale żeby przedstawiciel związku zawodowego uzurpował sobie
prawo do decydowania, kto może wejść do świątyni a kto nie - przechodzi ludzkie
pojęcie!
Fakt, że pana Guzikiewicza jako ministranta były
proboszcz parafii pw. św. Brygidy głaskał i przytulał, a on odbierał to jako
ojcowskie pieszczoty, na pewno nie uprawnia go do decydowania o tym, kto może przekraczać bramy świątyni przy ul. Profesorskiej
w Gdańsku.
Co do samego księdza Jankowskiego - to prawda,
że odbudował kościół i przez wiele lat dobrze nim administrował. W trudnych latach stanu
wojennego stworzył ostoję podziemnej Solidarności i nieoficjalne centrum pomocy
prześladowanym. Tych zasług nikt prałatowi nie odbiera. Jednakże, jak każdy z
nas, był grzeszny. Nie mnie oceniać, jak bardzo. Powtórzę jednak to co pisałem
wcześniej: radni mają prawo nadawać i odbierać obywatelstwo. Dlatego
upolitycznianie tej sprawy uważam za
błąd.