Ugrzeczniony Mercury


Freddie Mercury

Byliśmy wczoraj z żoną w Multikinie na filmie „Bohemian Rhapsody”. Opowiada on o historii zespołu Queen ze szczególnym uwzględnieniem postaci Freddiego Mercure'go. W filmie siłą rzeczy nie można zawrzeć wszystkiego, tym bardziej w przypadku tak bogatego w wydarzenia życia piosenkarza. Niemniej jednak dobrze byłoby pozostawać w zgodzie z faktami. Tymczasem twórcy filmu szli czasami na skróty.

W filmie Freddie Mercury przyznaje się kolegom z Queen do tego, że jest chory na AIDS niedługo przed koncertem Live Aid na rzecz głodujących dzieci w Etiopii. Odbył się on na stadionie Wembley w 1985 roku. Powszechnie natomiast wiadomo, że Mercury dowiedział się o swojej chorobie dopiero dwa lata później. Podobnie rzecz ma się z poznaniem przyjaciela i kochanka. Jim Hutton pojawił się w życiu piosenkarza w 1985 roku, w filmie zaś spotykają się po raz pierwszy znacznie wcześniej.

Poza tym postać wielkiego piosenkarza jest w filmie nieco zbyt wygładzona. Wiadomo bowiem,  że jego życie było o wiele bardziej bujne i rozrywkowe niż to pokazano. Niemniej jednak warto było iść na ten obraz do kina, choćby ze względu na dużą ilość dobrej muzyki. Piosenki ze wspomnianego koncertu Live Aid zaprezentowane w końcówce filmu nikogo chyba nie pozostawiły obojętnym.
P.S. Załączone zdjęcia pomnika F. Mercure'go miałem okazję zrobić kilka lat temu w szwajcarskim Montreux. Artysta miał w tym mieście jedną ze swoich rezydencji.



Przed Dniem Niepodległości


Mamy niezłe zamieszanie z obchodami setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Parę tygodni temu rządzący wymyślili, że skoro 11 listopada wypada w niedzielę, to warto zrobić wolne w poniedziałek dwunastego, żeby Polacy odpoczęli po hucznych obchodach Święta Niepodległości. Nic to, że sądy miały wyznaczone terminy rozpraw, że w urzędach zaplanowane były takie czy inne spotkania, a pracodawcy mieli wcześniej ustalone grafiki pracy. Ktoś coś zasugerował, ktoś inny napisał na kolanie odpowiednią ustawę a Sejm ją niemal bezkrytycznie przyklepał. Potem Senat naniósł poprawki i dzisiaj izba niższa parlamentu ponownie zajęła się tą sprawą, akceptując oczywiście wszystkie senackie zastrzeżenia. Prezydent, który  już wcześniej zapowiedział, że ustawę podpisze, uczynił to niezwłocznie. Trudno zresztą było spodziewać się czegoś innego…
Podobnie rzecz ma się z tzw. marszem niepodległości. Najpierw prezydent Duda zaprosił wszystkich do udziału w marszu, a potem powiedział, że sam nie weźmie w nim udziału. Kiedy zaś okazało się, że  maszerować będą w nim niemal wyłącznie członkowie ONR, a ponadto prezydent Warszawy ogłosiła wycofanie zgody na ten marsz, prezydent RP w porozumieniu z premierem ogłosili, że organizują marsz państwowy. Ten zaś, jak wiadomo, ma pierwszeństwo przed wszystkimi innymi i Hanna Gronkiewicz-Waltz nie może go zakazać.
Takie chaotyczne działania na pewno nie dodadzą splendoru tej ważnej rocznicy i nie wystawią najlepszego świadectwa rządzącej obecnie ekipie. Było naprawdę mnóstwo czasu na ułożenie precyzyjnego scenariusza obchodów tak istotnego dla Polaków święta. No, ale na szczęście pomnik Lecha Kaczyńskiego wykonano w terminie i jego odsłonięcie na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego nastąpi już 10 listopada. Nie na darmo odpowiednio wcześniej wojewoda mazowiecki zabezpieczył ten plac ze względów - nomen omen - bezpieczeństwa…
Mimo wszystko miejmy nadzieję, że ten symboliczny dzień – 11 listopada – przebiegnie w miarę godnie i w miarę spokojnie. Jeżeli bowiem my sami nie uczcimy go należycie i - zamiast jednoczyć się - będziemy kłócić się i dzielić  między sobą, to zrobimy tylko prezent naszym wrogom. A chyba nie o to nam chodzi…

Złoty człowiek


W Galerii Palowej Muzeum Miasta Gdańska (ratusz przy ul. Długiej) trwa dwumiesięczna wystawa pod nazwą „Dziedzictwo Wielkiego Stepu”. W jej skład wchodzą arcydzieła sztuki jubilerskiej pochodzące z wykopalisk na terenie Kazachstanu. Eksponaty pochodzą zarówno ze starożytności, jak też średniowiecza i czasów współczesnych. Udostępniło je Muzeum Narodowe Kazachstanu w ramach projektu „Trakt Złotego Człowieka po muzeach świata”.  Wystawa będzie wędrować po świecie przez trzy lata. Jej pierwszym etapem jest jednak Gdańsk.
Wśród kilkudziesięciu drobnych złotych i pozłacanych przedmiotów uwagę zwracają dwie pełnowymiarowe sylwetki zrekonstruowanych na podstawie wykopalisk archeologicznych „złotych ludzi”. Dotychczas na terenie Kazachstanu znaleziono osiem  miejsc pochówku z takimi artefaktami.
Wstęp dla posiadaczy Karty Mieszkańca bezpłatny. Inni płacą 6 zł za bilet normalny lub 3 zł za ulgowy. Wystawa czynna jest do 10 grudnia. Na zachętę zamieszczam kilka fotek, które siłą rzeczy nie w pełni odzwierciedlają  walory eksponatów (zakaz używania flesza).

Złoty człowiek







Migawki z Cmentarza Garnizonowego

Groby Inki i Zagończyka

Oprócz Srebrzyska odwiedziłem też dzisiaj Cmentarz Garnizonowy w Gdańsku. Ta nekropolia wpisana jest do rejestru zabytków nieruchomych. Spoczywają tu zarówno żołnierze niemieccy polegli podczas pierwszej i drugiej wojny światowej, jak i Rosjanie. Znajdziemy tu groby żołnierzy Wojska Polskiego oraz mogiły tzw. żołnierzy wyklętych. Z tych ostatnich najbardziej znane są powstałe przed dwoma laty miejsca spoczynku „Inki (Danuty Siedzikówny) i „Zagończyka”  (Feliksa Selmanowicza). Świadczy o tym chociażby ogromna ilość zniczy palących się przy tych sąsiadujących ze sobą grobach.
Jak wiadomo, „Inka” została zamordowana przez UB w 1946 roku. Miała zaledwie 18 lat. W tym samym roku zginął trzynastoletni Ireneusz Kledzik, na którego grób specjalnie się dzisiaj udałem ze względu na moralne zobowiązania wobec jego rodziny. O moim imienniku nie dowiemy się jednak z kart historii. Nie poległ bowiem w boju ani nie został zamordowany przez komunistów. Miał tylko tego pecha, że w jego ręce trafił jakiś granat czy niewybuch, jakich po wojnie nie brakowało w różnych zakamarkach…
Wędrując po cmentarnych alejkach natknąłem się także na grób Kingi Choszcz. Ta młoda podróżniczka zasłynęła  tym, że wraz ze swoim przyjacielem odbyła pięcioletnią podróż autostopem dookoła świata. Zmarła przed dwunastu laty w Ghanie na malarię mózgową. Miała tylko 33 lata. Jej prochy w większej części zostały rozsypane nad oceanem, ale  symboliczną ich część przywiózł do kraju jej przyjaciel, by spoczęły w tradycyjnym grobie.
Z cmentarza widać doskonale wysoki monument, który znajduje się na Grodzisku, po drugiej stronie ulicy Dąbrowskiego. Jest to pomnik poległych żołnierzy rosyjskich. Został ufundowany przez cara Mikołaja II, żeby upamiętnić śmierć sołdatów walczących w latach 1734, 1807 i 1813. Obelisk ten jest najstarszym pomnikiem w Gdańsku. Odsłonięty został sto dwadzieścia lat temu. Mało kto tam zachodzi. Kiedy wspiąłem się dzisiaj w jego pobliże, zobaczyłem tylko dwóch bezdomnych siedzących na pobliskiej ławce.
Mogiła Ireneusza Kledzika

Monument upamiętniający Rosjan

Tablica upamiętniająca żołnierzy niemieckich

Upamiętnienie Niemców ze zlikwidowanych cmentarzy

Upamiętnienie żłnierzy niemieckich z wojny 1870 r.


Grób Kingi Choszcz

Pomnik ku czci żołnierzy rosyjskich na Grodzisku

Grób "Zagończyka"

Grób "Inki"




Na pakistańskich drogach i bezdrożach

  Piątek, 11.10.24 Wyruszam dzisiaj   w kolejną podróż, dość ważną, bo Pakistan jest nie tylko ciekawym (a przy tym mało znanym) pod wzg...

Posty