|
Jedno z naszych spotkań w Gdańsku |
Trzy dni temu zmarł
Edward Wresiło. Wiadomość o jego śmierci przekazał mi
nasz wspólny kolega Jacek Komoń. Edek był postacią znaną i szanowaną w
Gorlicach i okolicznych miejscowościach. Od wielu lat fotografował i filmował
wszelkie lokalne uroczystości. Był też współtwórcą i producentem Regionalnej
Telewizji Gorlice.
Łukasz Augustyn z
portalu Bobowa 24 pisze o nim tak: Był
człowiekiem zawsze uśmiechniętym, pełnym humoru. Nigdy się przed nikim nie
zamykał, chętnie pomagał wszystkim którzy pomocy potrzebowali. Obiektyw jego
kamery rejestrował zawsze ważne dla naszego regionu wydarzenia.
Ja również tak go zapamiętałem.
Przyjaźniliśmy się w latach osiemdziesiątych. Wspólnie organizowaliśmy w
Gorlicach Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury. Potem, gdy przeprowadziłem
się nad morze, Edek był świadkiem na moim ślubie. Z biegiem lat nasze kontakty
nieco się rozluźniły. Dzieliła nas odległość z Gorlic do Gdańska, no i każdy z
nas miał swoje codzienne troski i radości. Nigdy jednak o nim nie zapomniałem.
W jednym z moich wczesnych tomików (Monolog
małomównego mężczyzny) opisałem naszą wizytę w jednostce wojskowej w Nowym
Sączu. Pozwolę sobie teraz ją przytoczyć...
|
Edward Wresiło również rzeźbił |
Pamiętam, że do koszar wpadliśmy niejako przy
okazji. Akurat przebywaliśmy w stolicy naszego województwa, w której Edek
odbywał zasadniczą służbę wojskową. Mówiąc na marginesie, musiał się dobrze
sprawować, gdyż wyszedł w stopniu kaprala. Weszliśmy do pokoju, w którym
urzędował dawny dowódca Edka i po krótkim przywitaniu rozsiedliśmy się wygodnie
przy niewielkim biurku. Rzecz jasna, najpierw popłynęły wspomnienia.
Potem
kapitan zaparzył nam herbatę, a Edek wyciągnął butelkę żytniej. Na ten widok
oficer pokręcił przecząco głową, jakby chciał powiedzieć: "Nie wygłupiaj się,
jeszcze ktoś wejdzie i będzie chryja" Widziałem jednak, że grdyka
poruszyła mu się niedwuznacznie.
- Otworzymy drzwi i napijemy się po góralsku
- oznajmił Edek.
Kapitan znów pokiwał głową, ale tym razem
aprobująco. Polecił mi też, abym szybko wypił herbatę z połowy szklanki. Nie
wiedziałem, dlaczego mam to zrobić, ale skoro znajdowałem się w koszarach, to
polecenie wykonałem bez szemrania. Zauważyłem zresztą, że tamci dwaj zrobili to
samo. Rozjaśniło mi się w głowie dopiero wtedy, gdy mój kolega dopełnił
szklanki wódką i poszedł otworzyć drzwi. Korytarzem przechodzili żołnierze i
oficerowie, a my, jakby nigdy nic, siedzieliśmy sobie przy herbatce. Szklanki mieliśmy
prawie cały czas pełne, gdyż Edek stale uzupełniał ich zawartość. Pod koniec naszego
spotkania kolor herbaty był już cokolwiek przeźroczysty, ale poradziliśmy sobie
z tym. Po prostu wypiliśmy ją do dna.
Edek był starszy ode mnie zaledwie o rok. No cóż,
skoro z naszej półki już biorą, to trzeba być przygotowanym. Póki jednak żyjemy,
to starajmy się pracować na to, aby nas wspominano dobrze. Edek całym swoim życiem
zapracował na jak najlepsze wspomnienia. Spoczywaj w spokoju, kolego...