Na szczytach władzy
kolejna afera taśmowa. Tym razem dali się podsłuchać między innymi Marek Belka i Bartłomiej
Sienkiewicz. Były premier a obecnie szef NBP oraz minister spraw wewnętrznych,
prywatnie prawnuk noblisty, rozmawiali o ważnych sprawach państwowych w
restauracji Sowa i Przyjaciele w Warszawie. Inna para podsłuchanych polityków
to były minister transportu Sławomir Nowak i były wiceminister finansów Andrzej
Parafianowicz. Redakcja "Wprost" zapewnia, że ma znacznie więcej podobnych
nagrań. Nowak już zrezygnował z członkostwa w PO. Opozycja domaga się powołania
rządu technicznego (PiS) lub wcześniejszych wyborów (Ruch Palikota). Póki co nie
wiadomo, kto stoi za tymi podsłuchami.
Po raz kolejny wychodzi
jednak na jaw, że nasi wybrańcy w prywatnym gronie rozmawiają językiem nie odbiegającym
od tego, jakim posługują się zwykli pijaczkowie. Notoryczne rzucanie
"chujami" i "kurwami" przez tych panów, którzy przed telewizyjnymi kamerami silą się na wykwintny język, wystarczająco obnaża ich dwulicowość.
"chujami" i "kurwami" przez tych panów, którzy przed telewizyjnymi kamerami silą się na wykwintny język, wystarczająco obnaża ich dwulicowość.
Nie wnikam w to, czy
to premier wysłał swojego ministra do prezesa banku centralnego czy też było to
spotkanie zainicjowane przez kogoś innego. Ważne jest, że w świetle opublikowanych
nagrań premier Tusk wychodzi na człowieka, któremu mijanie się z prawdą przychodzi
dość łatwo. Jak bowiem wytłumaczyć inaczej fakt, że publicznie mówił kiedyś, iż
nie miał pojęcia o piramidzie finansowej Amber Gold, gdy tymczasem Marek Belka twierdzi,
że uprzedzał go o tym przekręcie kilka miesięcy przed wybuchem afery?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz