Miejsce: przystanek autobusowy przed dworcem kolejowym we Wrzeszczu. Mogłoby
jednak być każde inne…
Akcja: kierowca nie zauważa podbiegającego mężczyzny, zamyka drzwi
autobusu i odjeżdża zgodnie z rozkładem.
Reakcja rozzłoszczonego pasażera: Co za kraj porąbany! Nie ma nigdzie takiego
kraju! Jesteśmy na ostatnim miejscu w Europie!
- Ee, tak źle chyba nie jest –
nieśmiało wtrąca jedna z kobiet oczekujących na przystanku.
- Gorzej być nie może! – facet rozkręca
się coraz bardziej. – Jesteśmy w tyle nawet za Gabonem, choć szkoda mi tego
afrykańskiego kraju. Jak ja tu, kurde, nie lubię przyjeżdżać!
Gość ciska się jeszcze przez chwilę, choć nikt z nim nie polemizuje, po
czym przeklina pod nosem i idzie w stronę al. Grunwaldzkiej.
Ot, scenka jakich wiele. Jednak ta
opisana niejako w pigułce przedstawia malkontenctwo, będące udziałem wielu z
nas. Ustawiczne narzekanie na wszystkich i wszystko jest dla niektórych tak
naturalne, jak codzienne czynności fizjologiczne. Po prostu stanowi nawyk. Wtedy każdy drobiazg jest dobrym pretekstem
do psioczenia. Szkoda tylko, że bezpowrotnie marnuje się przy tym energia,
którą przecież ci marudzący i ciągle niezadowoleni ludzie mogliby wykorzystać w
jakimś pozytywnym celu.