Jesteśmy w tyle za Gabonem?



Miejsce: przystanek autobusowy przed dworcem kolejowym we Wrzeszczu. Mogłoby  jednak być każde inne…
Akcja: kierowca nie zauważa podbiegającego mężczyzny, zamyka drzwi autobusu i odjeżdża zgodnie z rozkładem.
Reakcja rozzłoszczonego pasażera:  Co za kraj porąbany! Nie ma nigdzie takiego kraju! Jesteśmy na ostatnim miejscu w Europie!
- Ee, tak źle chyba nie jest – nieśmiało wtrąca jedna z kobiet oczekujących na przystanku.
- Gorzej być nie może! – facet rozkręca się coraz bardziej. – Jesteśmy w tyle nawet za Gabonem, choć szkoda mi tego afrykańskiego kraju. Jak ja tu, kurde, nie lubię przyjeżdżać!
Gość ciska się jeszcze przez chwilę, choć nikt z nim nie polemizuje, po czym przeklina pod nosem i idzie w stronę al. Grunwaldzkiej.
Ot, scenka jakich wiele.  Jednak ta opisana niejako w pigułce przedstawia malkontenctwo, będące udziałem wielu z nas. Ustawiczne narzekanie na wszystkich i wszystko jest dla niektórych tak naturalne, jak codzienne czynności fizjologiczne. Po prostu stanowi nawyk.  Wtedy każdy drobiazg jest dobrym pretekstem do psioczenia. Szkoda tylko, że bezpowrotnie marnuje się przy tym energia, którą przecież ci marudzący i ciągle niezadowoleni ludzie mogliby wykorzystać w jakimś pozytywnym celu.

Związki partnerskie, czyli temat zastępczy



Ulotka SKCH im. Ks. Piotra Skargi

Debata na temat legalizacji związków partnerskich wyszła już daleko poza sejmowe korytarze i rządowe gabinety. Szczególnie mocno uaktywnili się przeciwnicy  projektów ustawy ułatwiającej codzienne życie osobom żyjącym dotąd w nieformalnych związkach. W kolportowanych do mieszkań ulotkach namawiają oni do wysyłania na adres premiera protestów w tej sprawie.
Dzisiaj właśnie wyciągnąłem ze swojej skrzynki na listy gotowy wzór takiego protestu. Wystarczy nakleić znaczek i wysłać kartkę do Donalda Tuska. Z góry zaznaczam, że nie zamierzam tego robić. Po pierwsze, nie uważam, że projekty wspomnianych ustaw „są dyskryminujące dla polskich rodzin i małżeństw” – jak twierdzą organizatorzy tej akcji protestacyjnej. Po drugie, nie widzę powodów, żeby komukolwiek, w tym homoseksualistom, odmawiać prawnego usankcjonowania związku. Nie można przecież udawać, że jeżeli jakieś zjawisko nie jest sformalizowane, to nie istnieje. Jeżeli miałbym już przeciwko czemuś protestować, to jedynie przeciwko nadmiernemu nagłaśnianiu tej sprawy. Premier i rząd mogą dzięki temu „uciec” od problemów gospodarczych. A przecież dla ogółu społeczeństwa  o wiele bardziej istotne niż związki takich czy innych mniejszości są kwestie związane z brakiem pracy, słabą opieką medyczną  i tp.
Ulotki, o których mowa, wydawane i kolportowane są przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi. Stowarzyszenie to znane jest z wysyłania do osób prywatnych propozycji zakupu różnych publikacji religijnych, medalików i tp. Kuria Krakowska wypowiedziała się na jego temat następująco: Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi” jest organizacją prywatną, założoną przez osoby świeckie, nie powiązaną instytucjonalnie z Kościołem i działającą na własną odpowiedzialność. Stowarzyszenie nie przedstawiło swego statutu do aprobaty władzy kościelnej, dlatego nie może być traktowane jako uznane przez Kościół stowarzyszenie wiernych.
Cytowana wypowiedź pochodzi z 2008 roku. Jak widać, stowarzyszenie wcale się tym nie przejmuje i nadal podpiera się autorytetem Kościoła.

Kto wychowa Niesiołowskiego?



Platforma jest przede wszystkim wielką mistyfikacją.(...) W istocie jest takim świecącym pudełkiem. Mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą tymińszczyzny lub nowym wydaniem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, której kilku liderów znakomicie się odnalazło w PO.
Uważam, że PO to twór sztuczny i pełen hipokryzji. Oni nie mają właściwie żadnego programu. Nie wyrażają w żadnej trudnej sprawie zdania. Nie występują pod własnym szyldem, bo to ich zwalnia z potrzeby zajmowania stanowiska w trudnych sprawach. To jest oczywiście gra na bardzo krótką metę. Udają, że nie są partią, a nią są. Udają, że wprowadzają nową jakość, że są tam nowi ludzie.
Li­berałowie udo­wod­ni­li, że nie mają żad­nych, naj­mniej­szych kwa­lifi­kac­ji eko­nomicznych, i nig­dy w żad­nej koalic­ji – gdy­by do ta­kiej kiedy­kol­wiek doszło – nie mogą obej­mo­wać re­sortów eko­nomicznych, bo zruj­nują kraj. 
Czy ktoś jeszcze pamięta, kto tak mieszał Platformę Obywatelską z błotem? Czy był to może Jarosław Kaczyński, Andrzej Lepper, a może Roman Giertych czy Leszek Miller? Nie! Wszystkie cytowane wyżej poglądy wyszły z ust najwierniejszego chyba obecnie orędownika Platformy Obywatelskiej. Tak, tak – mowa o Stefanie Niesiołowskim, który zazwyczaj mówi szybciej niż myśli, obrażając przy tym kogo popadnie. Tym razem padło na Agnieszkę Holland, która jak najbardziej słusznie wyraziła swój zawód postawą PO, która co innego kiedyś obiecywała, a co innego obecnie realizuje.
Pan profesor Niesiołowski z iście akademicką elokwencją skwitował wystąpienie znanej i  uznanej reżyserki:
To deklaracja, która oznacza coś takiego – nie obchodzi mnie Polska, tylko córunia moja, która jest lesbijką. W związku z tym, że interesy córuni nie są zabezpieczone, nie obchodzi mnie.
Nie pałam miłością do PO, ale zastanawiam się, dlaczego kierownictwo tej partii toleruje w swoich szeregach człowieka, który przynosi jej więcej szkody niż pożytku. Premier Tusk twierdzi, że nie pochwala „ekspresji” posła Niesiołowskiego, ale dodaje też, że nie będzie go wychowywał. Rzeczywiście, jest już trochę za późno na wychowywanie człowieka dobiegającego siedemdziesiątki, ale przecież zawsze można go jakoś utemperować. Oczywiście, jeżeli się tego chce…

Hotel Szydłowski - gastronomia na minus



Kilka uwag odnośnie menu  i obsługi gości na marginesie rodzinnego przyjęcia w restauracji Hotelu Szydłowski w Gdańsku. Według wcześniejszych ustaleń z dyrektorem wspomnianego hotelu menu miało  wyglądać następująco:
Pasztet z bakaliami i dipem żurawinowym z pieczywem razowym
Krem z borowików z kawałkami pieczonej kaczki
Na półmiskach:
Filet z kaczki z jabłkami w miodzie
Filet z sandacza w sosie szafranowym
Polędwiczka wieprzowa z sosem “gorgonzola “ z kurkami
+ dodatki .
W rzeczywistości do pasztetu podano pieczywo białe zamiast razowego, a filety z kaczki zastąpiły w większości udka. Niby to i to z kaczki, ale pewna różnica jednak jest. Podobnie rzecz się miała z polędwiczkami, które już na pierwszy rzut oka przypominały kotlety schabowe i tak też smakowały.
Co do obsługi, to naszych gości miało obsługiwać dwóch kelnerów. W restauracji była jednak tylko jedna kelnerka, która mimo najlepszych chęci nie była w stanie szybko i sprawnie obsłużyć dwudziestu gości. Delikatnie przypomniałem jej o tym podczas regulowania rachunku. Wtedy przeprosiła mnie i poinformowała, że kolega nagle zachorował. Rozumiem, to się zdarza.  Nie rozumiem  natomiast tego, że tak ogromny kombinat piekarniczo-cukierniczo-restauracyjno-hotelowy, jakim jest firma Andrzeja Szydłowskiego, nie dysponuje wystarczającą ilością pracowników. Przecież wiadomo, że ludzie chorują, biorą urlopy na żądanie, bywają aresztowani i td. A zatem powinna być jakaś rezerwa kadrowa.
Szanując komfort psychiczny moich gości, nie chciałem w ich obecności stanowczo domagać się zrealizowania wszystkich punktów wcześniejszych ustaleń. Teraz jednak uznałem, że warto o tym napisać, choćby po to, żeby potencjalni goście restauracji Sonata wiedzieli, czego mogą się tam spodziewać…

Dzień kota

Kilka kocich fotek dla uczczenia Dnia kota. Kot w koszyku zamieszkuje u mnie w mieszkaniu. Pozostałe koty sfotografowałem na wystawie w Galerii Bałtyckiej.




Na pakistańskich drogach i bezdrożach

  Piątek, 11.10.24 Wyruszam dzisiaj   w kolejną podróż, dość ważną, bo Pakistan jest nie tylko ciekawym (a przy tym mało znanym) pod wzg...

Posty