Wzorcowa kolejka przed Lidlem |
Dzisiaj od rana mamy super pogodę. Aż się prosi,
aby wyjść na świeże powietrze i łapać witaminę D. Z drugiej strony świadomość
istniejącego zagrożenia oraz oficjalne zalecenia nakazują pozostanie w domu. Jak
rozwiązać ten dylemat? Nie mam na to żadnej recepty, ale mogę powiedzieć, co ja
zrobiłem.
Otóż zdecydowałem się na przejażdżkę rowerową. Plaże,
parki i lasy są co prawda niedostępne, ale w Gdańsku nie brakuje ścieżek
rowerowych wzdłuż niemal wszystkich ciągów komunikacyjnych. Póki co nie ma
zakazu korzystania z nich. Oczywiście pod warunkiem zachowania należytej
ostrożności, czyli przede wszystkim unikania nadmiernego zbliżania się do
innych użytkowników.
Wybrałem trasę Strzyża – Oliwa – Wrzeszcz – Aniołki
– Brzeźno – Zaspa – Przymorze – Żabianka – Oliwa. Gołym okiem widać było, że
ruch jest minimalny. Jeżeli chodzi o rowery, to licznik przejazdów usytuowany przy
al. Grunwaldzkiej przed godziną jedenastą wskazywał, że przejechało tam dzisiaj
65 rowerzystów. Normalnie o tej porze i przy takiej pogodzie byłoby ich
dziesięciokrotnie więcej. Również na chodnikach nie widać było zbyt wielu
pieszych. Podczas półtoragodzinnego przemieszczania się po wymienionych wyżej
dzielnicach Gdańska widziałem tylko jeden radiowóz straży miejskiej. Strażnicy przypominali
przez megafon o zachowaniu środków ostrożności i ostrzegali przed niepotrzebnym
gromadzeniem się. Nad głową przeleciał mi też śmigłowiec, z którego prowadzona
jest obserwacja miejsc publicznych.
Generalnie widoczne jest duże zdyscyplinowanie
mieszkańców Gdańska. Nie przemieszczają się bez potrzeby i zachowują należyte
odległości od siebie. W tej sytuacji zakaz wstępu do lasów uważam za zbędny i przynoszący
więcej szkód niż pożytku. Koronawirus jest ważny, ale ruch na świeżym powietrzu
też jest potrzebny. Nie dajmy się zwariować.
Jeden z licznych zakazów w Gdańsku |
Moja dzisiejsza trasa - 29,4 km |