Słowne przepychanki w Sejmie już od dawna mają niewiele wspólnego z kulturą parlamentarną. Ba, w ogóle z kulturą! Bez ryzyka popełnienia większej pomyłki rzec można, że dotyczy to przedstawicieli wszystkich opcji politycznych. Jednakże czym innym jest używanie ostrych słów w ferworze dyskusji, a zupełnie czym innym ostentacyjne lekceważenie innych posłów. W omawianym tu przypadku – posłanki.
Jak zapewne wszyscy widzieli – podczas wystąpienia posłanki Barbary Nowackiej uzasadniającej wniosek o odwołanie ministra zdrowia – Jarosław Kaczyński (odwrócony tyłem do mównicy) rozmawiał z Jadwigą Emilewicz i z Piotrem Glińskim. Kiedy wzburzony lider PO Borys Budka zwrócił uwagę na niestosowne zachowanie prezesa PiS, ten bez wahania skomentował, że tak chamskiej hołoty nie widział jeszcze w tym sejmie. Tyle faktów.
Następnego dnia w TVP Info ruszyła akcja odwracania kota ogonem. Oto kilka nagłówków, które zarejestrowałem podczas kilkunastominutowego oglądania tego kanału: „Sejmowe prowokacje opozycji”, „Opozycja stosuje strategię totalnego chaosu”, „Szef PO Borys Budka sprowokował sejmową awanturę”, „Opozycja wywołała sejmową awanturę”. Jakby tego było mało, przywołano archiwalne nagrania z zachowań Sławomira Nitrasa z Sejmu poprzedniej kadencji. Owszem, poseł Nitras czasami „przeginał”, ale czy to jest usprawiedliwienie dla zachowania prezesa partii rządzącej? Nie żyjemy przecież w czasach obowiązywania prawa Hammurabiego, kiedy to obowiązywała zasada talionu (oko za oko, ząb za ząb).
Tematu nie byłoby (ba, prezes by na tym zyskał), gdyby Jarosław Kaczyński po prostu przeprosił za swoje zachowanie i słowa. Każdemu może się przecież coś wymsknąć, ale trzeba brać odpowiedzialność za słowa.
P.S. Na obiektywizm TVP Info już dawno przestałem liczyć.