Kilka faktów o sanatoryjnej rzeczywistości na przykładzie sanatorium „Dom Zdrojowy” w Szczawnie-Zdroju. Zacznijmy od opłat. Cena za pobyt dla kuracjusza skierowanego przez NFZ zależna jest od pory roku i rodzaju pokoju. W moim przypadku za miejsce w pokoju dwuosobowym trzeba było uiścić 27.30 zł za dobę. Nie jest to wygórowany koszt zważywszy, iż w ramach tej opłaty mamy nie tylko noclegi, ale też pełne wyżywienie (całkiem przyzwoite), zabiegi i opiekę medyczną. Do tego dochodzi uzdrowiskowa opłata klimatyczna w wysokości 4,86 zł za dobę. Ta z kolei zależna jest od władz danej miejscowości. Rada Gminy Miejskiej w Szczawnie-Zdroju uznała, iż trzeba zastosować maksymalną stawkę. Niektórych mocno to bulwersuje, bo Szczawno-Zdrój nie zalicza się do miejsc, w których można oddychać krystalicznie czystym powietrzem. Wprost przeciwnie – słynie z dużego poziomu smogu.
Natomiast w samym sanatorium oszczędności na kuracjuszach są widoczne na każdym kroku. Przede wszystkim dla tych przysyłanych przez NFZ nie przysługują ręczniki (spotykam się z tym po raz pierwszy, a jest to już mój piąty pobyt w uzdrowisku). Na zabiegi trzeba zabierać własne prześcieradła. Jeżeli ktoś nie ma, to może nabyć flizelinowe za 7 zł. Podobnie rzecz ma się z pijalnią wód – jeśli nie masz własnego kubka, to musisz kupić jednorazowy za 90 groszy. Za przyjemność oglądania niektórych programów w telewizji trzeba zapłacić 80 złotych za cały turnus. Za udział w wieczorku tanecznym w kawiarni Astor trzeba wyłożyć 10 zł w tygodniu i 20 zł w sobotę.
Co do personelu, to można tylko podziwiać ciężką pracę masażystów, fizykoterapeutów, kucharek i salowych. Nie można także narzekać na organizację zabiegów i posiłków. Te pierwsze są dobrze zsynchronizowane i nie zdarza się, żeby kuracjusz musiał biec z wywieszonym językiem z jednego gabinetu do drugiego. Większość zabiegów odbywa się zresztą w Domu Zdrojowym. Jedynie na okłady z borowiny chodzę do Korony Piastowskiej. Posiłki podawane są tu sprawnie i szybko, czego nie można powiedzieć o wielu lokalach komercyjnych. Nie są to oczywiście jakieś wymyślne frykasy, ale normalne zbilansowane dania.