Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Los. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Los. Pokaż wszystkie posty

Pod wulkanem Teide

 


W niedzielę rano pojechaliśmy autostradą TF-1 do stolicy Teneryfy i zarazem jednej z dwóch stolic Wysp Kanaryjskich – Santa Cruz De Tenerife. Zatrzymaliśmy się na bezpłatnym parkingu w pobliżu Auditorio de Tenerife z charakterystycznym falującym dachem, przypominającym żagiel lub skrzydło. Gmach audytorium, w którym odbywają się koncerty, konferencje i różnego rodzaju wydarzenia kulturalne, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli Teneryfy. Tuż obok niego na  wielkich kamieniach, gęsto pokrywających wybrzeże, podziwiać można liczne malowidła, na których uwieczniono takie postacie ze świata kultury jak: Carlos Santana, Madonna czy Jose Carreras. Nieopodal, przy Placu Hiszpańskim,  wznosi się duży gmach Cabildo Insular (aktualnie w remoncie), w którym znajduje się siedziba rządu. Przed nim stoi Pomnik Poległych, monument upamiętniający zwycięzców w hiszpańskiej wojnie domowej.

Z Santa Cruz De Tenerife wyruszyliśmy w kierunku Parku Narodowego Teide, będącego największym  parkiem na Wyspach Kanaryjskich. Po drodze, nieustannie pnącej się w górę, zatrzymywaliśmy się przy niektórych punktach widokowych. Jednym z bardziej malowniczych jest Mirador de Humboldt, z którego rozciąga się panorama na Dolinę Orotawa i Ocean Atlantycki. Jadąc w coraz wyższe rejony Parku Teide, mijaliśmy spore połacie spalonego lasu. Wraz z pokonywaniem kolejnych serpentyn  zmieniał się widok za oknami samochodu. Gdzieś powyżej 2 000 metrów n.p.m. przebiliśmy się przez warstwę chmur, których malowniczy dywan mogliśmy teraz podziwiać z góry. Nad nami zaś, w  słonecznym blasku, wznosił się majestatyczny stożek wulkanu Teide (najwyższy szczyt Wysp Kanaryjskich – 3 718 m n.p.m.). Podjechaliśmy na parking pod stacją początkową kolejki linowej. Niestety, biletów już nie było. Tak więc pozostało nam tylko tęskne spoglądanie na odjeżdżające wagoniki i zadowolenie się widokiem stożka wulkanu z oddalenia.

W drodze powrotnej zajechaliśmy do Los Gigantes w zachodniej części Teneryfy. Znajdują się tutaj słynne klify zwane  Acantilados de Los Gigantes. Te monumentalne klify o wysokości do 600 metrów są jedną z największych atrakcji wyspy. Mnie osobiście ta część wybrzeża Atlantyku kojarzy się z Lofotami.

Wczesnym popołudniem w poniedziałek wybrałem się na dość długi spacer (20 tyś kroków). Zacząłem od wejścia na promenadę przy marinie San Miguel, po czym przeszedłem aż do Los Abrigos.  Po drodze podziwiałem kamieniste i piaszczyste plaże, liczne klify i poszarpane skały wybrzeża Atlantyku. Z drugiej strony mijałem pola golfowe, hotele i apartamenty. Niemal z każdego miejsca widoczny był też wulkan Teide. Oczywiście nic w tym dziwnego, bo Teide widać również z La Gomery i La Palmy, a przy dobrych warunkach nawet z Gran Canarii (około 225 km). W Los Abrigos przeszedłem obok restauracji „El Mirador”, w której przed dwoma dniami jedliśmy kolację, po czym dotarłem do Playa de los Americas. Tu moją uwagę zwróciły liczne murale pokrywające mur falochronu.

We wtorek odbyłem ostatni spacer. Tym razem nieco krótszy. Podobnie jak poprzedniego dnia zacząłem marsz od mariny, ale w przeciwną stronę. Przez pierwsze kilkaset metrów szedłem przez betonową promenadę, obok której biegła ścieżka rowerowa. Ciekawy kontrast stanowiło poszarpane i najeżone ostrymi skałami wybrzeże Atlantyku z lewej strony i gładkie zielone trawniki pól golfowych z prawej. Dalej  utwardzona droga przechodziła w  szlak pokryty szutrem. Słońce nieźle przypiekało, ale skutki upału skutecznie łagodziła bryza znad oceanu. Minąłem Kałużę Achillesa (Charco de Archiles) i doszedłem do podnóża Żółtej Góry (Montana Amarilla). Stąd zawróciłem, gdyż nadchodziła pora wyjazdu na lotnisko.

Podczas tej krótkiej wizyty nie poznałem oczywiście całej Teneryfy, ale poczułem jej klimat. Dodajmy, bardzo przyjemny. Na pewno moje zdanie podzielą wszyscy ci, którzy  byli tutaj turystycznie bądź też zakupili na Teneryfie nieruchomości. A warto wiedzieć, że sporo Polaków tutaj inwestuje: z bardziej znanych np. Kazik Staszewski czy Marcin Prokop.

Ireneusz Gębski

 




























Pod wulkanem Teide

  W niedzielę rano pojechaliśmy autostradą TF-1 do stolicy Teneryfy i zarazem jednej z dwóch stolic Wysp Kanaryjskich – Santa Cruz De Tene...

Posty