Sensacyjne wiadomości
wyskakiwały w minionym tygodniu niczym króliki z rękawa magika. W poniedziałek
zrobiło się głośno o zatrzymaniu przez CBA najbardziej znanego w ostatnich
latach posiadacza Złotego Medalu „Za zasługi dla obronności kraju”. Przed
aresztowaniem chciał go uchronić nie tylko były szef (jego i MON), ale też sam
ojciec dyrektor z Torunia. Sąd nie
uwzględnił jednak jego poręczenia osobistego
i na trzy miesiące wsadził
„Pisiewicza’ za kratki.
Następnego dnia było
jeszcze ciekawiej. Z jednej strony doszły
wieści o zatrzymaniu byłego
długoletniego prezesa Lotosu, któremu zarzuca się niegospodarność. Z drugiej
zaś bombę odpaliła (według obozu
rządzącego był to tylko kapiszon) Gazeta
Wyborcza, publikując tzw. taśmy Kaczyńskiego. Zna je już cała Polska, więc
nie ma sensu ponownie pisać o ich zawartości. Jedno jest pewne: szeregowy poseł
i prezes partii rządzącej nie ma szczęścia do rodziny. Wszystko bowiem wskazuje
na to, że nagrał go zięć kuzyna. Tak to jest z rodzinnymi interesami… Tak czy
owak, ta sprawa bardzo zabolała nie tylko prezesa, ale i jego otoczenie.
Świadczy o tym fakt, że sam premier zaangażował się w publiczną obronę swojego
protektora. Chyba jednak niewielu przekonał…
W czwartek uważni
obserwatorzy posiedzeń komisji do spraw reprywatyzacji mogli wysłuchać
ciekawych zeznań jednego z kluczowych świadków. Otóż zeznał on pod przysięgą,
że słyszał o pijaństwach z udziałem koordynatora służb specjalnych, który ponoć
całował bokserkę (sukę, nie kobietę – dla niezorientowanych) wabiącą się
Tequila. Niejako dla równowagi gruchnęła wieść o jurnym Stefanie, który miał
ponoć w ramach łapówek korzystać z usług
prostytutek. Nie mniej niż 31 razy – jak wynika z przecieków. Angażował się zaś
w te niewątpliwie przyjemne czynności tak mocno, że aż zarwał łóżko (znany
seksuolog powiedział, że to nic nadzwyczajnego, a on sam widział już wiele zarwanych
łóżek). Sprawa o tyle ciekawa, że wychodzi na jaw dopiero po kilku latach. Czemu
akurat teraz?
Żeby nie było tak
minorowo, to wspomnę też o pozytywnych – w moim mniemaniu – wydarzeniach
tygodnia. Pierwsze to zawiązanie Koalicji Europejskiej. Przyczynili się do niej
premierzy i ministrowie spraw zagranicznych, którym przecież kiedyś nie zawsze
było po drodze. Spodobała mi się także spontaniczna akcja mająca na celu
dofinansowanie Europejskiego Centrum Solidarności. Skoro minister kultury uzależniał przyznanie
dotacji od spełnienia jego warunków, to nie było innego wyjścia niż zainicjować
społeczną zbiórkę. Niech zobaczy, czego tak naprawdę pragnie większa część
społeczeństwa.
Mi też się podoba ta spontaniczna akcja,niech płacą ci,którzy potrzebują takie coś jak Europejskie Centrum Solidarności.
OdpowiedzUsuńMinister Gliński też potrzebuje, ale wolałby na swoich warunkach. A nie daje przecież swojej kasy, tylko z naszych podatków.
UsuńNo rzeczywiście minister Gliński jest ministrem i może dotować instytucje,które dotuje na własnych warunkach.
OdpowiedzUsuń