Fałszywe wiadomości krążą po sieci nie od dziś. Zwykle
dotyczą one znanych osób, np. artystów czy polityków. Czasami są to bezmyślnie
kolportowane „niusy” o czyjejś rzekomej śmierci (sam dałem się kiedyś nabrać na
taką wiadomość). Innym razem rozpowszechnia się fałszywki dotyczące współpracy prominentnych
postaci życia publicznego z organami
bezpieczeństwa PRL. Właściwie można by nie zwracać na to uwagi, gdyż zazwyczaj gołym
okiem widać, że są to grubymi nićmi szyte prowokacje. Jest jednak pewien problem. Zamieszczane na portalach
społecznościowych „fejkowe” wiadomości są
następnie masowo udostępniane. Najczęściej bez złej woli, często wręcz bezmyślnie.
Ot, taki owczy pęd.
Warto byłoby jednak przed bezrefleksyjnym przyciśnięciem guziczka
„lubię” czy „udostępnij” zadać sobie nieco trudu i sprawdzić prawdopodobieństwo
rozpowszechnianej informacji. Ostatnio moją uwagę zwróciło zdjęcie tytułowej strony
„Teczki pracy tajnego współpracownika”. Miał nim być znany skądinąd publicysta Tomasz
Lis. Jest tam jego zdjęcie oraz pseudonim
TW „Hiena”. Już to ostatnie powinno zwrócić
uwagę, bo przecież nie tak dawno (2015 r)
mianem „Hieny Roku” zaszczyciło Tomasza Lisa
SDP. Czy zasłużył na nie czy nie, to już zupełnie inna sprawa. Wiele osób jednak bezkrytycznie uwierzyło w jego współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa.
Tymczasem, jeśli dobrze przyjrzymy się wspomnianej teczce, to bez trudu zauważymy,
że jest to prymitywny fotomontaż. Zdjęcie Lisa jest współczesne, zaś akta pochodzą
z 1968 roku. No, chyba że pan Tomasz już
jako dwulatek był na usługach służb komunistycznego reżimu…
Dla jasności: Tomasz Lis nie jest dla mnie bratem ani swatem.
Nie jestem też jego fanem. Po prostu na jego przykładzie chciałem pokazać, jak łatwo
uwikłać niewinnego człowieka w różne brudy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz