Kariera Marka
Suskiego utwierdza mnie w przekonaniu, że mozolne zdobywanie wykształcenia mija
się z celem. Ten poseł PiS, do niedawna wiceszef komisji śledczej wyjaśniającej
kulisy afery Amber Gold, a obecnie szef gabinetu politycznego premiera Mateusza
Morawieckiego, zakończył bowiem swoją edukację na pomaturalnym studium technik
teatralnych. Tak się składa, że jest on moim rówieśnikiem i że ja także
ograniczyłem się do ukończenia pomaturalnego studium zawodowego, tyle że o
kierunku ekonomicznym. Nie o mnie tu jednak chodzi...
Marek Suski wiele
razy dał się poznać szerszej publiczności. Nie zawsze od najlepszej strony, ale
- jak widać - nawet największe lapsusy w niczym mu nie przeszkodziły. Choćby
ten słynny z pytaniem o nazwisko carycy Katarzyny. Ostatnio zaś przeczytałem
wspomnienie Romana Giertycha o pewnej konferencji zorganizowanej przez Stolicę
Apostolską. Znajdowali się na niej politycy z wielu krajów. Wśród nich był
także Marek Suski. Był, to mało
powiedziane! Dostąpił także zaszczytu, że podszedł do niego i nawiązał rozmowę
główny sekretarz tej konferencji. Znowu - nawiązał, to za dużo powiedziane! Ów
sekretarz próbował bowiem zagajać po angielsku, francusku i niemiecku. Nasz
dzielny poseł za każdym razem odpowiadał jednak tylko jednym słowem - Yes. Na
pytanie małżonki Giertycha, po co przyjechał na tę konferencję, skoro nie włada
żadnym językiem obcym, odpowiedział, że jest posłem z Polski i będzie mówił po polsku.
Jeżeli faktycznie
tak było, to minister Suski powinien interweniować u papieża, żeby jego
współpracownicy nauczyli się wreszcie mówić po polsku.
A to skandal i jeszcze na dodatek nie wstydzi się tego,że jest posłem z Polski i mówi po Polsku.
OdpowiedzUsuń