O tokaju każdy pewnie słyszał, a wielu miało
okazję skosztować tego trunku. Jednak nie każdy był w Tokaju. Pod tą nazwą
kryje się zarówno góra, rejon, jak i miasto, a właściwie małe miasteczko. W tym
ostatnim nie ma zbyt wielu atrakcji turystycznych. My zatrzymaliśmy się tam
wczoraj na 45 minut. Jak samo nazwa wskazuje, Tokaj jest ośrodkiem winiarskim.
Tutejsze tokaje określane są mianem
"króla win, wina królów". Trafiały bowiem i nadal trafiają na stoły królów, a nawet
papieży. Mowa oczywiście o tych najszlachetniejszych gatunkach. Jednym z nich
jest aszu - węgrzyn wykonywany z najbardziej dojrzałych, słodkich, wysuszonych
i pokrytych naturalną pleśnią winogron.
|
Tokaj - fontanna Bachusa |
Na tokajskim rynku stoi kolumna z postacią
św. Stefana. Nieopodal znajduje się kościół katolicki pod wezwaniem Serca Pana
Jezusa. Po lewej stronie zaraz po
wejściu widzimy znajomy obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Jest to kopia
słynnego obrazu podarowana przez jasnogórskich paulinów. Przy pobliskim placu Kossutha
stoi fontanna Bachusa. A skoro Bachus to i piwnica z winami. Dodajmy, nie byle
jaka! Piwnica Rákóczi ma bowiem półtora kilometra długości i 24 korytarze.
Niestety, nie możemy jej zwiedzić, gdyż
w niedzielę jest zamknięta.
Z centrum Tokaju udajemy się spacerkiem na
punkt widokowy z widocznym z daleka drewnianym krzyżem. Z góry rozciąga się
widok na Tokaj i okolice. Widać też miejsce, w którym rzeka Bodrog wpada do
Cisy.
|
Groty termalne w Miszkolcu |
Kolejnym, a w zasadzie głównym punktem naszego
wyjazdu na Węgry jest Miszkolc- Tapolca. Byłem tam już co prawda przed pięcioma
laty, ale skoro znowu nadarzyła się okazja do wymoczenia się w wodach
termalnych, to warto było skorzystać. Ktoś może tu powiedzieć: a cóż
niezwykłego jest w tych wodach, żeby tłuc się aż na Węgry? Wszak w Polsce nie
brakuje term. Zgadza się, ale woda w Miszkolcu ma także właściwości lecznicze.
Zawiera bowiem związki magnezu, wapnia, pewne ilości kwasu metaborowego i
metakrzemowego, a poza tym jod i brom. Ponadto kompleks termalny w Miszkolcu
wyróżnia się tym, że większość basenów z wodą umieszczono w naturalnych
skalnych grotach. Przyjeżdżają tu nie tylko Węgrzy i Polacy. Widziałem bowiem
także sporo Rosjan.
Po prawie trzygodzinnym moczeniu się i
poddawaniu ciała masażowi przy pomocy biczy wodnych byliśmy dość wygłodniali. Szykowaliśmy
się więc na zapowiedzianą wcześniej golonkę zapiekaną w chlebie oraz degustację
win w piwnicy Richarda Horscika w Herceghut. Wioska leży u podnóża Gór
Zempleńskich. W ich stokach wykuto w wulkanicznym tufie dziesiątki piwnic. Rząd
nad rzędem, piwnica obok piwnicy. Nigdy czegoś takiego nie widziałem, chociaż
bywałem już w różnych winnych rejonach Europy. Richard zbudował swoją piwnicę w
2006 roku. Z drogi wygląda niepozornie, jak wszystkie inne. W środku mieści się
jednak swobodnie 50 osób, sklepik z winem i cała linia technologiczna do
produkcji wina. Ale wracajmy do naszej golonki...
|
Herceghut - golonka w chlebie |
Przed wejściem do piwnicy Richarda stał
samochód z kateringiem. Kucharz demonstrował dwa ogromne bochny chleba z zapiekaną
w środku golonką. Odkrawał następnie górną część chleba, podnosił ją i
pokazywał, że w środku istotnie jest golonka. Potem kroił ten chleb na kawałki
i ponownie przykrywał. W takiej postaci danie trafiało na stół. Teraz
wystarczyło tylko wziąć sobie kawałek chleba, nabrać odpowiednią ilość golonki
na talerz, posmarować musztardą i konsumować. Niestety, tym razem kucharz
(ponoć jakiś zastępca właściwego szefa kuchni) przesolił. Dosłownie! Nie było
to tylko moje wrażenie. Przyznał to także kierowca, który często bywał w tym
miejscu.
|
W środku Richard Horscik |
Konsumpcji golonki z chlebem towarzyszyła degustacja
wina. Richard polewał kolejno wytrawne Sauvignon Blanc, półwytrawne Furmint, półsłodki
Muscat Blanc i słodkie Szamorodni. Atmosferę
biesiady wspomagał występ miejscowego muzyka imieniem Atilla. Potem nadszedł czas
zakupów. Wina Richarda nie należą do najtańszych, ale też nie są to trunki produkowane
masowo w dużych przetwórniach dla Lidla czy Biedronki. Winiarnia Portius (Richard
nazwał ją tak na cześć kupca winnego z Krosna,
który sprowadzał węgierskie wino do Polski) produkuje rocznie 30 tysięcy butelek,
które w większości sprzedawane są bezpośrednio w piwnicy. Na pewno nie znajdzie
się ich w sklepach sieciowych. W Polsce można ich skosztować w Krośnie, gdzie jest
restauracja "Portius" oraz podczas dorocznego Festiwalu Win Węgierskich
im. Portiusa.
|
Tokaj - kopia obrazu MBC w kościele pw. Serca Pana Jezusa |
|
Tokaj - zbieg rzek Bodrum i Cisy |
|
Tokaj - Cisa |
|
Miszkolc-Tapolca |
|
Miszkolc - Tapolca |
|
Miszkolc - Tapolca |
|
Miszkolc - Tapolca |
|
Miszkolc - Tapolca |
|
Miszkolc - Tapolca |
|
Herceghut - piwnice winne |
|
Wina w piwnicy Portius |
|
Wnętrze piwnicy Richarda |
|
Miszkolc - Tapolca |
|
Portius - degustacja |
Ale heca! Zeszłoroczne wakacje spędzałam na Węgrzech. I w Tokaju i w Miszkolcu byliśmy tylko na chwilę. Tę wspaniałą węgierską atmosferę chłonęliśmy głównie w Egerze, Hortobagy i Debreczynie. Było cudnie! Tylko żeby jeszcze sprawniej mi szło przeliczanie forintów :) Z całą pewnością kiedyś znów odwiedzę Węgry :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMiło widzieć fascynację Węgrami. Ja zwiedziłem dotychczas Budapeszt, Szeged, Miszkolc (dwa razy) i Tokaj z większych miejscowości. Zazwyczaj było to przy okazji przejazdów w inne rejony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
My w zeszłym roku postanowiliśmy spędzić aż połowę urlopu na węgierskiej ziemi. Bardzo dobrze się tam czuliśmy. Cały czas kusi nas również Rumunia, choć przed wyjazdem do Rumunii czuje jakaś do końca nie sprecyzowana obawę :( A bylismy juz tak blisko. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńP.s. przepraszam za brak polskich znaków gdzie niegdzie. Pisze z telefonu :)
Pozdrawiam!
Ja też nie zaliczyłem jeszcze Rumunii, ale może jeszcze to nadrobię :) Pozdrowienia :)
Usuń