Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ergo arena. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ergo arena. Pokaż wszystkie posty

Plany a rzeczywistość


Park w Gdańsku Oliwie

Jest takie powiedzenie (cytuję z książki Woody według Allena):  Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość. Bardzo mi się podoba. Sam wielokrotnie przekonałem się, że nawet najbardziej perfekcyjne planowanie zdaje się psu na budę, gdy w grę wejdzie zrządzenie losu, przypadek czy wola Boga (wybór pozostawiam dla czytelników). Nie przedłużając zatem zbytnio, opiszę dwa zdarzenia z ostatnich dwóch dni.

Przed planowaną podróżą do Grodna  zamówiłem w białoruskim biurze podróży pozwolenie na bezwizowy wjazd. Zamierzaliśmy wjechać na terytorium Białorusi pociągiem z Kużnicy Białostockiej. Niestety, według informacji z kasy biletowej w Gdańsku, na cztery dni przed  interesującym nas terminem, nie było już biletów na pociąg „Hańcza”. A trzeba wiedzieć, że jest to jedyny skład w ciągu dniu, który dociera do Grodna. Musieliśmy zatem pomyśleć o przekroczeniu granicy przez przejście samochodowe. To jednak wymaga odrębnego pozwolenia (na poprzednim wyraźnie zaznaczono, że dotyczy ono tylko przejścia kolejowego). Zamówiłem zatem kolejne. Trudno – pomyślałem sobie, najwyżej będę stratny 192 złote (koszt pozwolenia dla trzech osób). Potem postanowiłem jednak napisać maila z prośbą o anulowanie poprzedniego pozwolenia. Ledwie jednak usiadłem przed laptopem, a już przed oczami miałem wiadomość z owego biura:

Dziękujemy za zainteresowanie bezwizowym wyjazdem do Grodna.

Złożyliście dwa zamówienia na wyjazd prawie w tym samym okresie:

(…)Proszę poinformować, które musimy anulować i wykonać zwrot pieniędzy. Wjazd na dokumentach poprawimy na drogowe przejście w Kuźnicy Białostockiej.

To była naprawdę  nie tylko miła, ale też zupełnie niespodziewana wiadomość. Dziękuję tym samym publicznie Romanowi Bancerowi, który się pod nią podpisał.

Drugim zdarzeniem, w którym przypadek (wola boża, zrządzenie losu) sprawił, iż moje plany uległy zmianie, była dzisiejsza przejażdżka rowerowa. Zamierzałem jechać przez centrum Gdańska na Żuławy. Kiedy jednak byłem na wysokości Placu Zebrań Ludowych ujawniła się usterka w rowerze (urwane mocowanie tylnego błotnika). Zdecydowałem więc o zmianie trasy i pojechałem do serwisu rowerowego w Sopocie. Dlaczego akurat do Sopotu, skoro w Gdańsku nie brakuje podobnych punktów? Ano dlatego, że nabyłem tam rower i wszelkie gwarancyjne naprawy  realizuję właśnie w tym serwisie. Jak zwykle w tym miejscu – zostałem profesjonalnie obsłużony i mogłem ruszać w dalszą trasę.

Przejechałem zatem obok Banku PKO S.A. i udałem się przez tzw. Pętlę Reja w głąb sopockich lasów. Na chwilę zatrzymałem się przy dwóch parkingach w Gołębiewie. Na jednym z nich umieszczony jest spory głaz z napisem „Klub Turystów Pieszych Bąbelki”. Na następnym zaś ciekawostką jest róża rdzawa (Rosa rubiginosa), którą oddzielono parking od części rekreacyjnej.

Po zjeździe w dół skręciłem w leśną drogę, biegnącą wzdłuż ogródków działkowych w Dolinie Świemirowskiej. Potem krótki rzut oka na Ergo Arenę na styku Sopotu i Gdańska, wizyta w Parku Oliwskim i powrót do domu. Tym sposobem stuknęło 38 kilometrów. Po Żuławach byłoby pewnie więcej, ale…
P.S. Do niektórych moich komentatorów: dzisiaj ani słowa o polityce. Cieszycie się?





Parka Oliwski

Głaz "Bąbelków"

Gołębiewo


Rdzawa róża

Ergo Arena


Park Oliwski



18 Wielki Przejazd Rowerowy



Cząstka GER
Wziąłem dzisiaj udział w 18 Wielkim Przejeździe Rowerowym. Była to też okazja do spotkania z członkami Gdańskiej Ekipy Rowerowej, z którymi w ostatnich miesiącach nie miałem bliższego kontaktu. Z Darkiem i Heńkiem spotkaliśmy się pod budynkiem Lotu. Do głównej grupy dołączyliśmy na Rajskiej, przed Madisonem. Tu znaleźliśmy Ryśka (przejechał już dzisiaj 80 km). Chwilę poczekaliśmy na rowerzystów z Tczewa i Pruszcza Gdańskiego, po czym ruszyliśmy w stronę Sopotu, gdzie przed Ergo Areną zaplanowany był finał przejazdu.

Na granicy Gdańska i Sopotu spotkaliśmy tzw. grupę północną, czyli cyklistów z Wejherowa, Rumi, Redy i Gdyni. Razem wjechaliśmy na duży parking przed halą sportową. Tutaj uczestniczyliśmy w losowaniu nagród (główna to rower). Mnie się nie poszczęściło, ale Darek wygrał trąbkę do roweru. Zasłużonym dla rozwoju ruchu rowerowego wręczono złote i srebrne szprychy, a dla przeszkadzających przyznano szprychy zardzewiałe. Tradycyjnie też odbył się konkurs na najciekawsze przebranie. W tym wypadku główną nagrodę również stanowił rower.

Jazda rowerem to przyjemność i zdrowie. Niestety, bywa czasem tak, że chwila nieuwagi czy nieszczęśliwy zbieg okoliczności powodują bardzo smutne konsekwencje. Pomyślałem o tym, gdy wśród setek rowerów zauważyłem wózek inwalidzki, a na nim młodego chłopaka w koszulce Gdańskiej Ekipy Rowerowej. Przed dwoma laty Robert jeździł z nami na podmiejskie rajdy i wycieczki. Jeden pechowy upadek sprawił, że został kaleką. Wiem jednak, że ma on ogromną wolę walki o swoje zdrowie. Niestety, rehabilitacja jest kosztowna. Dlatego korzystając z okazji zamieszczam tu link dla chcących przekazać 1 procent podatku da Roberta: http://nordwalking.pl/przekaz-1-podatku-gdanskiemu-rowerzyscie/



Maciej  Lisicki (w środku) odpowiada na pytania rowerzystów



18 Wielki Przejazd Rowerowy

Przejazd Grunwaldzką obok Enel-Medu

Przejazd Drogą Zieloną do Ergo Areny

Ergo Arena


Rowery w górę





Uczestniczka konkursu na najciekawsze przebranie






Brzegiem morza i przez wzgórza morenowe

Ergo Arena

Prom nie kursował









Zazwyczaj na dłuższe wycieczki jeżdżę z jakąś grupą rowerową. Lubię jednak od czasu do czasu wybrać się na samotną przejażdżkę. Mam wtedy ten komfort, że sam decyduję o trasie przejazdu, na nikogo nie czekam ani też nikomu nie „zamulam” tempa. Minusem jednak jest to, że czasami brakuje mi motywacji, o którą łatwiej jest w przypadku jazdy zespołowej. Dlatego też dzisiaj przejechałem jedynie około 45 kilometrów.

Z początku jechałem ścieżkami rowerowymi: Aleją Grunwaldzką do granicy z Sopotem, potem obok Ergo Areny do dróżki biegnącej równolegle do plaży. W Nowym Porcie miałem nadzieję na przeprawienie się na Westerplatte. Niestety, dzisiaj prom nie kursował. Pojechałem więc ulicą Marynarki Polskiej w stronę centrum Gdańska, mijając nieopodal PGE Areny rozgrzebaną budowę przyszłego tunelu pod Martwą Wisłą. W samym Gdańsku przejechałem przez oddaną niedawno do użytku ścieżkę rowerową, usytuowaną na skarpie, tuż nad torami kolejowymi, po czym Kartuską udałem się do skrzyżowania z ulicą Nowolipie. Lekko pod górkę popedałowałem w stronę Piekarniczej, z której wjechałem w Myśliwską. Tu czekał mnie najbardziej dzisiaj stromy podjazd. Przyznam, że jakieś 50 metrów przed skrzyżowaniem z Bulońską zabrakło mi kondycji i musiałem zatrzymać się na chwilę,  żeby wyregulować oddech. Potem było już z górki. Z Myśliwskiej skręciłem w prawo, przejechałem dookoła jeziorka Wróbla Staw i zjechałem do Potokowej, skąd obok sanktuarium w Matemblewie wydostałem się na leśną dróżkę, która zaprowadziła mnie  do  samej Oliwy. Pod drodze zatrzymałem się na chwilę przy Dworze Oliwskim, który przeżywa podobno duże kłopoty finansowe. Potem, na rogu Kościerskiej i Bytowskiej zerknąłem na boisko treningowe, które w ubiegłym roku służyło drużynie niemieckiej. Ponoć ma ono zostać zlikwidowane z powodu planowanej budowy parkingu. Dalej jechałem już prosto do domu, stając tylko na chwilę przy ul. Abrahama, żeby zrobić fotkę meczetu.

Pamiątka po Euro
Wróbla Staw
Wokół PGE Arena
Wiosna już w pełni, więc na całej trasie widziałem mnóstwo rowerzystów. A tak przy okazji to denerwuje mnie maniera nazywania cyklistów bikerami czy bickersami. Po co nam te angielskie zapożyczenia? I tak już mamy mocno zaśmiecony język…
Meczet przy Abrahama
Dwór Oliwski
Nowa ścieżka przy dworcu w Gdańsku
Ślad trasy

Esencja Cejlonu

  Poniedziałek, 05.02.24 W niedzielę czwartego lutego wylatujemy z Okęcia zgodnie z planem, czyli o 15.05.   Boeing 347,   należący do...

Posty