Klub "Gazety Polskiej" zorganizował w
gdańskim NOT spotkanie z Witoldem Gadowskim. Wziąłem w nim udział całkiem
przypadkowo, na zasadzie biernego obserwatora. Nie będę bowiem udawał, że jestem
sympatykiem tego środowiska, ani że znam dobrze twórczość i poglądy prelegenta.
A oto czego dowiedziałem się z ust autora "Wieży komunistów".
Określenia "konsensus i kompromis" zostały
zawłaszczone przez "nich". Kto to są "oni" według
Gadowskiego? Ano wszyscy ci, którym obcy jest prawdziwy patriotyzm. Zalicza się
do nich tzw. salon, środowiska LGBT, wszelkiej maści lewacy i neomarksiści. Z
nimi nie można zawierać kompromisów, bo ze złem nie można iść na układy.
Również pojęcie tolerancji zostało ukradzione, bo jak twierdzi Gadowski - po
stronie salonu oznacza ono afirmację. Także tęcza została zawłaszczona przez
ruch LGBT, choć - jak sam potem przyznał - prawdziwa tęcza ma siedem kolorów, a
ta od homoseksualistów tylko sześć.
Trwa walka o świadomość narodu. "Oni" nie
tylko zawłaszczają słowa, ale też niszczą kulturę, wprowadzając elementy obce
naszej tradycji. Przykładem jest choćby plebiscyt na parę roku, kiedy to
zwyciężył Tomasz Raczek wraz ze swoim partnerem. Zaś w konkursie na kobietę
roku czy stulecia wystawiono Annę Grodzką, czyli Krzysztofa. Neomarksizm, w
przeciwieństwie do marksizmu nie stosuje siły fizycznej, lecz przemoc myślową,
chcąc radykalnie zmienić świadomość narodu. Czyni to poprzez swoje media. Wiadomo,
jakie...
Przykładem jest
Jan Hartman, w pewnych kręgach zwany profesorem (podkreślenie W. Gadowski),
który mówi, że kazirodztwo jest kreatywne i warto o nim dyskutować. Z kolei
Adam Michnik jest głównym ideologiem neomarksistów. Z innych ciekawostek
(trudno zapamiętać wszystkie wątki z ponad dwugodzinnego spotkania) dowiedziałem
się, że nie było i nie ma III RP. Jest tylko republika okrągłego stołu. Trochę mnie to zdziwiło, bo jeszcze niedawno
słyszałem o budowaniu IV RP. Poza tym Polska jest najbardziej katolickim krajem
w Europie i jej zadaniem jest rechrystianizacja zachodnich społeczeństw, które odeszły
od Boga.
Do rządów PiS Gadowski też ma wiele zastrzeżeń. Uważa
jednak, że w tej chwili nie ma lepszego narzędzia. Jeżeli by się znalazło, to
PiS można śmiało i bez żalu odesłać do lamusa. Za złe ma na przykład ministrowi
kultury, że nie robi nic w kierunku promowania polskiej kultury.
"Oni" mają nagrodę literacką "Nike", a my co? - pyta retorycznie.
"Oni" robią dobre filmy, a my? Nie czarujmy się - oznajmia -
"Smoleńsk" nie jest dobrym filmem.
A propos spotkania z Gadowskim, to obecni na nim byli
także Joanna i Andrzej Gwiazdowie. Ten ostatni, biorąc udział w dyskusji,
wygłosił ciekawą tezę o rodzajach stołów w kontekście porozumień społecznych.
Otóż - jak powiedział - w roku 1980 porozumienie między władzą a strajkującymi
zawarte zostało przy prostokątnym stole, a w 1989 przy okrągłym. Jaka jest różnica? Stół prostokątny ma tylko
cztery kanty, zaś okrągły nieskończoną ilość. Rozwijając swoją myśl Andrzej
Gwiazda dodał, że strony dialogu siedzą zawsze po przeciwnych stronach stołu,
natomiast przy okrągłym siadają najbliżsi (przykład króla Artura i jego
rycerzy) towarzysze. W tym przypadku Kiszczaka.
Ze spotkania odniosłem przygnębiające wrażenie, że
podziały w Polsce są znacznie silniejsze niż to sobie wyobrażałem. To już nie
są różnice poglądów. To są dwa wrogie sobie obozy. Nie ze wszystkimi poglądami
Witolda Gadowskiego mogłem się zgodzić, ale w wielu przyznałem mu w duchu
rację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz