Od moroszki po morwę - nowa recenzja


Książka zawiera wiele zapisków prowadzonych na bieżąco, coś w rodzaju dziennika podróży. Pan Gębski ma lekkie pióro - czytając miałam wrażenie, że czytam listy z podróży pisane do mnie przez kogoś z rodziny. Jestem zwolenniczką papierowej wymiany korespondencji i nawet sto maili nie przebije jednej papierowej widokówki, a w Moroszce jest takich "widokówek" dość sporo. 

Poniżej fragment recenzji Agaty Adelajdy:


1 komentarz:

Pod wulkanem Teide

  W niedzielę rano pojechaliśmy autostradą TF-1 do stolicy Teneryfy i zarazem jednej z dwóch stolic Wysp Kanaryjskich – Santa Cruz De Tene...

Posty